Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajkujący ustąpili, ale szpitala nie stać nawet na zaproponowane podwyżki płac

Ola Braciszewska
Kiedy w świetlicy trwały negocjacje, personel lecznicy pikietował przed budynkiem szpitala
Kiedy w świetlicy trwały negocjacje, personel lecznicy pikietował przed budynkiem szpitala Fot. Ola Braciszewska
Rozmowy komitetu strajkowego z dyrekcją konińskiej lecznicy przy udziale specjalnego zespołu negocjacyjnego zakończyły się fiaskiem. Związkowcy zdecydowanie obniżyli swoje żądania, ale nawet 150 zł podwyżki nie zostało zaakceptowane przez dyrektora i przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu.

Po spotkaniu u wojewody wielkopolskiego ustalono, że w piątek do Konina przyjedzie specjalny zespół negocjacyjny. Ten składa się z radnych sejmiku województwa wielkopolskiego oraz czterech przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego.

Rozmowy w świetlicy, z której wczoraj wyprowadzono głodujących na parter budynku, rozpoczęły się krótko po godz. 9. Kiedy w sali trwały negocjacje, strajkujący personel wyszedł przed szpital i przemaszerował wokół parkingu. Jak zwykle, nie zabrakło transparentów, gwizdków i syren. Strajkujący chcieli pokazać decydentom, że nie zamierzają ustąpić i będą walczyć do skutku. W ten sposób też wsparli swoich przedstawicieli, którzy dwa piętra wyżej toczyli bój o zarobki.

Zobacz także: Pielęgniarki wygrały bitwę z władzami województwa

Zza drzwi, w których toczyły się negocjacje słychać było burzliwe rozmowy. Po dwóch godzinach, ze świetlicy wyszły wszystkie zainteresowane strony. Nikt nie chciał komentować tego co dzieje się na sali, ale miny nie wskazywały na nic dobrego. - Nie padają niestety żadne propozycje. To do niczego nie doprowadzi - stwierdził poseł Jacek Kwiatkowski, który w negocjacjach był w roli obserwatora.

Koczujące na holu pielęgniarki z niecierpliwością czekały na wieści z "góry". Kiedy dowiedziały się, że negocjacje póki co niczego nowego nie wnoszą, założyły kurtki i po raz kolejny wyszły przed budynek szpitala.W tym czasie zespół negocjacyjny wrócił do stołu. Zaczęła się kolejna tura twardych negocjacji. Potem kolejna przerwa. - Zaczynamy wreszcie rozmawiać - powiedziała Marzenna Kamińska, szefowa ZZ Pielęgniarek i Położnych.

Zobacz także: Strajk głodowy nie zostanie przerwany

Pojawił się cień nadziei na zakończenie strajku. Kolejne trzy, kilkunastominutowe przerwy wskazywały na to, że są propozycje nad którymi każda ze stron musi się zastanowić we własnym gronie. W pewnym momencie, związkowcy zeszli nawet na hol by porozmawiać z siedzącymi tam pielęgniarkami. Ostatecznie do porozumienia nie doszło. - Zgodziliśmy się na to, żeby podwyżka była na poziomie 150 zł do zasadniczego wynagrodzenia od 1 kwietnia i potem 150 zł od 1 października. Natomiast kolejne kroczące propozycje wzrostu wynagrodzeń na początku przyszłego roku. Niestety, wszystko to zostało odrzucone - mówiła Marzenna Kamińska. - Strona negocjacyjna zaproponowała nam wzrost wynagrodzeń o 100 zł i 300 zł premii od października do końca roku. Jest nam przykro, ale nie mogliśmy się na to zgodzić.

Związkowcy chociaż po raz kolejny nie porozumieli się z decydentami, twierdzą że wreszcie zaczęto z nimi konkretnie dyskutować.- Dobrze, że pojawił się zespół negocjacyjny chociaż chyba nasze nadzieje były zbyt wielkie. Sądziliśmy, że ten zespół może więcej. Natomiast była przynajmniej wola rozmowy - stwierdził po spotkaniu Mariusz Paluszewski, wiceprzewodniczący ZZ Ratowników Medycznych.

Zobacz także: Głodują w słusznej sprawie

Niestety, żaden z przedstawicieli dyrekcji, Urzędu Marszałkowskiego, ani radnych sejmiku nie chciał rozmawiać z mediami. Wszyscy, zaraz po spotkaniu zniknęli. Został tylko Rafał Żelanowski, przewodniczący rady społecznej szpitala. - Jako przedstawiciele organu założycielskiego zrobiliśmy wszystko, żeby rozwiązać ten konflikt płacowy. Ramy w których się poruszamy są ograniczone. Pieniędzy dodatkowych na płace nie ma i nie będzie. Jedynym źródłem są wewnętrzne przesunięcia i tego dokonaliśmy. W moim odczuciu przedstawiliśmy ciekawą i jedyną możliwą propozycję - mówi Żelanowski.

Zdaniem szefa rady społecznej, zaproponowane przez związkowców kwoty dają 6 mln zł. - To jest absolutnie niemożliwe do przyjęcia. Wiązałoby się z utratą płynności finansowej szpitala - twierdzi Żelanowski.

To nie przekonało związkowców. Strajk trwa nadal. - Mieliśmy nadzieję, że wyjdziemy do ludzi i powiemy im, że jest koniec i mogą wracać do domów. Ludzie są zdesperowani i gotowi kontynuować akcję - mówi Kamińska. - Być może głodówka się rozszerzy. Będziemy się nad tym zastanawiać.
Kolejne rozmowy we wtorek.

**Chcesz skontaktować się z autorem informacji?

[email protected]

**

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto