Do bójki doszło 27 marca na stadionie przy ul. Podwale w Koninie. Pod koniec pierwszej połowy meczu, fani Górnika ruszyli na kibiców przyjezdnej drużyny. Drogę zagrodzili im mundurowi. W ich stronę poleciały cegły, płyty chodnikowe, pręty i części ławek. Rannych zostało 22 funkcjonariuszy.
Konińska policja na podstawie zdjęć i materiałów wideo z meczu zatrzymała 17 chuliganów. Wszyscy na wniosek prokuratury trafili do aresztu. Po kilku miesiącach śledztwa do sądu wpłynął akt oskarżenia wobec 16 pseudokibiców. Zatrzymani usłyszeli zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy z użyciem niebezpiecznych narzędzi oraz czyny chuligańskie. Przestępstwo zagrożone jest karą do 10 lat więzienia.
Przed sądem stanęło ośmiu oskarżonych, którzy nie przyznawali się do udziału w zamieszkach. Tuż przed rozpoczęciem procesu, troje z nich zmieniło zdanie. Mężczyźni złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Jeśli sąd w odrębnym postępowaniu przychyli się do wniosków, Adrian J. spędzi w więzieniu rok i 8 miesięcy, Andrzej K. - 1,5 roku, a Adrian Sz. - 2 lata. Każdy z nich będzie musiał również zapłacić 22 poszkodowanym policjantom po 100 zł.
Dowieziony z aresztu 19-letni Robert A. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjasnień. Potwierdził jedynie, że był na meczu, ale nie brał udziału w zamieszkach. Do udziału w bójce nie przyznał się również 22-letni Damian S., drugi z oskarżonych przywieziony z aresztu tymczasowego. - Tego dnia byłem cały dzień u kolegi na ul. Nadrzecznej - wyjaśnił Damian S.
Z wolnej stopy odpowiadali 26-letni Michał D., Radosław N. i 22-letni Damian S. Żaden z trójki oskarżonych nie przyznał się do udziału w bójce. Michał D. przyznał, że był na meczu, ale siedział na trybunie honorowej. Jak wyjaśniał 26-latek poszedł z ciekawości dowiedzieć się co się dzieje dopiero, kiedy zobaczył awanturę. - Przyglądałem się tłumowi z odległości 50 metrów - mówił przed sądem Michał D.
Podobne wyjaśnienia złożył Mateusz S., Radosław N. natomiast stwierdził, że w dniu meczu był z kolegą na kradzieży w markecie. Jak stwierdził, rozpoznanie go przez funkcjonariusza jest niemożliwe, bo nie było go na stadionie.
Na wniosek obrońców Roberta A. i Damiana S., sąd również im uchylił areszt. Zastosował natomiast wobec nich dozór policyjny.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?