Strajk w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie trwa już drugi tydzień. Pielęgniarki i położne, ratownicy medyczni, fizjoterapeuci oraz pracownicy laboratorium walczą o 600 zł podwyżki płac. Na to nie chcą się zgodzić zarządcy lecznicy, którzy twierdzą że szpitala nie stać na spełnienie żądań personelu.
Najnowsze filmy z serwisu Głos.TV:
Sompolno. Protest nauczycieli i rodziców
Konin. Modlili się o koniec strajku
Po kolejnych nieudanych rozmowach z dyrekcją, strajkujący przystąpili do najostrzejszej formy protestu – głodówki. W świetlicy budynku na ul. Szpitalnej położono kilka materacy i przygotowano napoje. Do strajku głodowego zgłosiło się osiem pielęgniarek i jeden pielęgniarz. Wszyscy przeszli najpierw badania lekarskie. - Boimy się o zdrowie koleżanek, ale one robią to z pełną świadomością że nie ma innego wyjścia z tego pata w którym się znaleźliśmy – mówi Mariusz Paluszewski, wiceprzewodniczący ZZ Pracowników Ratownictwa Medycznego. - Chcemy zapewnić koleżankom i koledze godziwe warunki. W świetlicy jest ciepło, blisko jest toaleta i lekarz, którego możemy wezwać w każdej chwili.
Białe miasteczko w konińskim szpitalu [ZDJĘCIA]
Dyrekcja tuż przed rozpoczęciem głodówki zdecydowała odwiesić zakaz przyjmowania pacjentów planowych. Jak tłumaczono, zarządzający lecznicą nie chcą by wydłużały się kolejki i żeby szpital generował jeszcze większe straty. Te, po tygodniu strajku oszacowano już na ok. 2 mln zł.
Personel lecznicy jest zdesperowany. - Nie chciałem przystępować do głodówki, ale wymusiła to sytuacja w jakiej się znalazłem – mówi Mirosław Walczak, pielęgniarz oddziału neurochirurgii. - Wydaje mi się, że moja kondycja psychofizyczna jest dobra. Żona tylko się martwi, że nie będzie mnie w domu.
Konin. Modlili się o koniec strajku [WIDEO, ZDJĘCIA]
Rozłąka z rodziną to największy problem dla strajkujących. Chociaż jak mówią pielęgniarki, które w podobny sposób o podwyżki walczyły 16 lat temu, czasy się zmieniły i ten kontakt z bliskimi jest łatwiejszy. - Kiedyś nie było telefonów komórkowych. Teraz możemy porozumieć się z rodziną. Mogą do nas zadzwonić, odwiedzać nas i wspierać – mówi pani Wioletta. - Nie sądziłam, że do jeszcze raz do głodówki, ale jeśli możemy w ten sposób pokazać że mamy jakieś prawa to bez zająknięcia zdecydowałam się pójść głodować. Teraz już się niczego nie boimy. Jesteśmy fizycznie i psychicznie przygotowane. Nie łatwo jest nas złamać – dodała.
**Chcesz skontaktować się z autorem informacji?
[email protected]**
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?