W domach dyżurujących w Wigilię pielęgniarek, wieczerza rozpoczyna się o godz. 15. Na pierwszy rzut oka jest normalnie. Tradycyjne, postne potrawy, opłatek i prezenty. To tyle. Potem trzeba zostawić najbliższych i szybko biec do pracy. Dyżur zaczyna się o godz. 18, a na oddziale czekają już kończące dyżur pielęgniarki, które chcą zacząć świętować. - Najgorzej jest wyjść z domu. Kiedy dzieci nas żegnają, serce się kraje - mówi Agnieszka Kałużna, która pielęgniarką jest od 17 lat.
Nawet gdy uda się w końcu zostawić rodzinę, dalej wcale nie jest łatwiej. - Jeżdżę do pracy kilkanaście kilometrów i za każdym razem patrzę w okna gdzie świeci się choinka, a ludzie zasiadają wspólnie do stołu. Wtedy łza się w oku kręci - opowiada Dorota Pucharczyk, pielęgniarka z 20-lenim stażem.
Każda z nich pogodziła się już z tym, że czasem dyżur wypada w Wigilię i nic na to nie mogą poradzić. Biorą z domu świąteczne smakołyki i biegną na oddział. Tam, chociaż bez bliskich, starają się wprowadzić świąteczny klimat. Przed świętami ubierają choinkę, która stoi w dyżurce. A przed samą wieczerzą zakładają na stół biały obrus, wkładają pod niego sianko, zapalają świecę, stawiają na szafce gwiazdę betlejemską, włączają kolędy i dzielą się opłatkiem. Chociaż OIOM to najcięższy oddział w szpitalu, na którym większość pacjentów jest nieprzytomna, pielęgniarki nie zapominają również o nich.
- Puszczamy głośno kolędy, tak żeby pacjenci też je słyszeli i mogli poczuć, że idą Święta. Potem idziemy do nich z opłatkiem. Chcą, czy nie to dzielimy się z nimi maleńkim kawałkiem opłatka. To w końcu jest Wigilia - mówi Marzena Ławniczak. - Każda z nas przynosi z domu co ma do jedzenia i kiedy już zrobimy wieczorną toaletę pacjentom, zasiadamy do wspólnego stołu. Na oddziale jesteśmy pół życia i właściwie jesteśmy dla siebie już jak rodzina. Opowiadamy sobie jak wyglądała Wigilia w naszych domach, co dostałyśmy pod choinkę. Później składamy sobie życzenia - dodaje.
Czego życzą sobie pielęgniarki? - Przede wszystkim zdrowia, podwyżki i spokojnego dyżuru - mówi pani Dorota. To ostatnie jest dla nich najważniejsze. Na OIOM-ie granica między życiem a śmiercią jest niezwykle krucha. Nigdy nie wiadomo co może się tu wydarzyć. Zdarza się, że wieczerza wigilijna nie jest wcale spokojna. Kiedy jest przyjęcie nowego pacjenta, albo coś się dzieje w którymś z pokoi na oddziale, rzucają wszystko i biegną do pracy.
- Pamiętamy takie święta, gdzie umierały nam dzieci. Wtedy odechciewa się świętowania i nie można powstrzymać łez - opowiada Magdalena Kamińska, pielęgniarka z 17-letnim stażem.
Dla każdej z kobiet zbliżająca się Wigilia nie jest pierwszą w ich życiu zawodowym. Doskonale pamiętają swoje pierwsze dyżury w ten szczególny wieczór. Wszystkie płakały. - Byłam wtedy dwa miesiące po ślubie i mąż odwiózł mnie do pracy, a potem pojechał do rodziców. Zostałam w szpitalu i wyłam jak kojot. Wtedy pracowałam na oddziale noworodków i za pięć dwunasta w nocy urodziła się śliczna dziewczynka. Mimo rozłąki z rodziną gto była piękna Wigilia - wspomina pani Marzena.
**Chcesz skontaktować się z autorem informacji?
[email protected]**
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?