Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mroczne historie Konina. Miejskie legendy i straszne miejsca. Dziś Halloween!

Marcin Maliński
Marcin Maliński
Na świecie istnieją miejsca, o których krążą różne przerażające legendy. Traktuje się jak zmyślone opowieści, jednak często znajdują się tacy, którzy potwierdzają zagadkowe doniesienia, bo jak uważają – sami natknęli się na coś, czego do dziś nie potrafią wytłumaczyć. W Koninie mówiło się kiedyś o spotkaniach sekty pod starą wieżą ciśnień lub nawiedzonym lasku na Chorzniu. Jesteśmy także świadkami „paranormalnego” zjawiska, które potwierdzają nawet władze miasta. Słyszałeś tę historię?

Spis treści

Nawiedzony lasek na Chorzniu

Mieszkańcy tego osiedla, a szczególnie jego część, która zamieszkała w blokach przy ul. Spółdzielców, zapewne dobrze zna mały las znajdujący się na wysokości obecnej szkoły salezjańskiej. Wielu z nich miało też świadomość, co się w nim znajduje, a także do czego służył niektórym z nich.

Kilkanaście lat temu mały las wyglądał zupełnie inaczej niż teraz. Nie było w nim tylu zarośli, a samotny i zaniedbany grób widać było z chodnika prowadzącego wzdłuż ul. Spółdzielców. Mówiło się, że to grób nieznanego żołnierza pochowanego tam w czasach drugiej wojny światowej. To właśnie obecność owej mogiły mogła sprawić, że na temat zagajnika powstawały mrożące krew w żyłach historie. Jednak nie jest to jedyny grób, jaki można tam znaleźć – inne po prostu nie doczekały się uwidocznienia w postaci krzyża i prostokątnego krawężnika.

Lasek w pewien sposób był wykorzystywany przez mieszkańców pobliskich bloków. Pełnił on rolę cmentarza dla zwierząt i być może pełni do dzisiaj. Wiele osób zakopywało tam swoich zmarłych czworonożnych przyjaciół wyprawiając im małe pogrzeby. Nic więc dziwnego, że miejsce to może budzić pewne negatywne emocje u przechodniów, którzy mają tego świadomość.

Jedna z historii, którą opowiedział nam mieszkaniec pobliskiego bloku, rzeczywiście może przerazić:

- To było dawno, jakieś 15 lat temu, może więcej. Jako młody chłopak słyszałem różne opowieści od starszych kolegów o tym lasku. Pewnego razu chciałem wybrać się tamtędy na spacer z moim psem. W uszach miałem słuchawki, pamiętam nawet czego słuchałem. W pewnym momencie utwór jakby zaczął się zmieniać, zaczął trzeszczeć, myślałem, że słuchawki się zepsuły. Wtedy mój pies się zatrzymał, to było tuż przed samym laskiem. Patrzył to na mnie, to na las. Za żadne skarby nie chciał iść dalej, jedynie z powrotem. Gdy cofnęliśmy się o kilka kroków, muzyka zaczęła grać normalnie, a trzeszczenie zniknęło. Dziś myślę, że całą sytuację dałoby się racjonalnie wyjaśnić, ale wtedy byłem przekonany o czymś nadprzyrodzonym.

- mówił na B., dawny mieszkaniec jednego z bloków przy ul. Spółdzielców, który prosił o zachowanie anonimowości.

ZOBACZ TAKŻE

Zachodnia wieża ciśnień w Koninie miejscem spotkań sekty?

Nie używana już od lat wieża ciśnień jest dobrze znanym elementem krajobrazu konińskiego. Ceglany, wysoki budynek swoim upiornym wyglądem przyciągał wiele ciekawskich osób. Zarówno o lasku, jak i o zachodniej wieży, wśród mieszkańców Chorznia i Parowozowni można było usłyszeć straszne opowieści. W przypadku wieży mówiło się jednak o powtarzających się tam incydentach – po zmroku mieli spotykać się tam ludzie ubrani w ciemne stroje z kapturami.

Te historie przynoszone były na osiedle przez dzieciaki, które zapuszczały się na tereny za torami kolejowymi. Ponoć mieli tam widzieć zakapturzone postaci kręcące się wokół wieży. Doniesień na ten temat było kilka, o jednym z nich powiedziała nam Michalina, mieszkanka bloku na Chorzniu, która także dobrze zna historię „nawiedzonego lasku”.

- Kiedyś przechodziłam tamtędy ze znajomymi, mieliśmy może po 14 lat. Gdy mijaliśmy wieże zauważyliśmy, że stoi za nią około 10 osób. Wszyscy byli ubrani na czarno. Oni też zauważyli nas, lecz żaden z nich nie powiedział ani słowa. Po prostu stali i się patrzyli. Wszystkich nas na moment sparaliżowało. Przeszliśmy jeszcze parę metrów i zaczęliśmy biec ile sił w nogach. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy brakło nam sił, byliśmy przerażeni, bo słyszeliśmy już od innych dzieci, że dzieją się tam dziwne rzeczy.

- mówiła Michalina.

Do dziś nie wiadomo, czy opowieści o spotkaniach członków sekty pod wieżą są zmyślone, czy też może nie. Pewne jest jednak, że prawdziwa historia wieży jest na swój sposób przerażająca, bowiem została wybudowana w czasie II wojny światowej w ramach „Otto Programm” – robotnikami, którzy wznieśli ją pod karabinami nazistów byli polscy jeńcy.

ZOBACZ TAKŻE

Pod tym mostem straszy. Potwierdzają to władze Konina

Zwykle straszne opowieści dotyczące niektórych miejsc w Koninie wkładane są przez mieszkańców między bajki. Jak to miejskie legendy – nie mają żadnego potwierdzenia, a ich głównym motorem jest ludzka wyobraźnia. W naszym mieście znajduje się jednak pewne miejsce, o którym nie krążą legendy, ponieważ nie ma takiego powodu. „Upiór”, który tam zamieszkał najlepiej widoczny jest za dnia. Chodzi o most na Trasie Warszawskim, pod którym od lat straszy… rdza.

Rude straszydło na dobre zadomowiło się pod mostem, przez co cierpią wszyscy kierowcy chcący przedostać się w Koninie przez Wartę. Miasto, aby ustrzec mieszkańców przed skutkami działalności tego potwora, ustawiło pachołki zwężając jezdnie. Ma to spowolnić ruch na moście, by uśpiony stwór nie przebudził się i nie spowodował katastrofy.

Historia nawiedzonego mostu ujrzała światło dzienne, gdy władze Konina zdecydowały się poinformować o wszystkim rząd. To w nich mieliśmy szukać wybawienia. Rządzący jednak na razie umywają ręce i nie chcą nam pomóc – być może wolą nie igrać z mocami, które opanowały koniński most. Skoro sytuacja jest na tyle poważna, może powinniśmy poprosić o pomoc egzorcystę lub od razu poinformować Watykan?

ZOBACZ TAKŻE

Ogród pełen lalek pod Koninem

Niedaleko Konina, kilka kilometrów od Złotej Góry, natknęliśmy się na drogę, której obrzeża usłane są dziesiątkami lub nawet setkami lalek, kukieł oraz dziwnych rzeźb. Znajdują się one nie tylko na prywatnej posesji, gdzie jest ich mnóstwo, ale także nad bramą oraz na przydrożnych drzewach.

Niektóre lalki i kukły są ludzkich rozmiarów. Poza tym pluszaki i manekiny, smoki i podobizny zwierząt, lecz to co najbardziej przyciąga uwagę, to głowa rogatego kozła zawieszona nad bramą wejściową do posesji. Przejeżdżając tam po zmroku, można naprawdę najeść się strachu.

Zdjęcia nadesłane przez jednego z naszych czytelników można znaleźć w naszej galerii.

ZOBACZ TAKŻE

Miejsca jak z horroru w Koninie i okolicach

W naszej galerii przedstawiamy fotografię miejsc, o których powstały miejskie legendy opisane wyżej, a także kilku innych, które przyciągnęły naszą uwagę. W zestawieniu zdjęć nie zabrakło również pałacu Reymonda w jego najmroczniejszej odsłonie.

Mroczne historie Konina. Miejskie legendy i straszne miejsca...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto