KOSZYKÓWKA I LIGA - Bezcenny punkt

W IV kwarcie było jak u Hitchcocka. Od pierwszych jej minut, koninianki popełniały proste błędy, traciły piłki i punkty, a same nie trafiały do kosza i waleczne i górujące szybkością zawodniczki z Łomianek bardzo szybko odrabiały straty z pierwszych trzech kwart. Po 3 minutach było zaledwie 56:53. Przy wyniku 56:55 Katarzyna Motyl wróciła na parkiet i trafiła za dwa na 58:55, a za moment na 60:57. Niestety w kolejnej akcji popełniła piąte przewinienie i zakończyła mecz na ławce. I od tego momentu zaczął się dreszczowiec. Karolina Wilk trafia i jest 62:61, Magdalena Lewandowska traci piłkę i Dominika Miłoszewska rzuca na 63:62 dla Łomianek!

Do końca pozostaje 1,07 sekundy i ponownie stratę notuje Lewandowska. Na szczęście Arcus popełnia błąd 24 sekund. Na zegarze czas zatrzymał się na 24 sekundach do końca meczu i piłką ma MKS. Anita Szemraj jest faulowana przez Wilk, i przy ogromnym dopingu pełnej hali, pewnie trafia dwa razy z linii rzutów wolnych.

Początek meczu należał do rywalek i to one prowadziły 2:0, a potem 3:2. Później jednak MKS opanował sytuacje i w 6 min. po punktach Pauliny Czachor oraz Anity Szemraj, objął prowadzenie 12:3, a minutę później było 14:5. Pierwszą połowę MKS wygrał 36:26, a po trzech kwartach było 54:45. Im jednak bliżej końca, tym MKS grał i poruszał się coraz wolniej, a Łomianki grały skutecznie do bólu. Jeśli do tego dodać aż 30 strat, to zwycięstwo cenić trzeba nadzwyczajnie.

- Szybkość powinna przyjść za miesiąc. Trzeba też pamiętać, że kilka naszych zawodniczek Wierzbicka, Szemraj, Lewandowska i Czachor w ubiegłym sezonie długo i pauzowały z powody kontuzji i choroby. Teraz Wierzbicka i Szemraj są w trakcie kuracji zastrzykowej w kolana i tak będzie jeszcze przez dwa tygodnie. W tej sytuacji każde zwycięstwo jest i będzie cenne - powiedział trener Tomasz Grabianowski.