- Szybko się spakowaliśmy i jeszcze tego samego dnia udaliśmy się w podróż. Wzięliśmy ze sobą trochę ubrań i suchy prowiant. Pojechaliśmy bez gwarancji na dotarcie do Watykanu, a co dopiero do ciała papieża, ale mieliśmy ze sobą serca pełne nadziei - opowiada Magdalena Trzmielewska.
Ich rodzina cały czas dzwoniła i nakłaniała do powrotu. Mówili im, że podróż nie ma sensu, bo policja włoska zatrzyma ich przy wjeździe do Watykanu. Te wiadomości okazały się nieprawdziwe i po 28-godzinnej podróży, w nocy czwartego kwietnia dotarli do Stolicy Apostolskiej. Natychmiast udali się w stronę placu św. Piotra.
- Wiedzieliśmy, że jest tam mnóstwo ludzi. Niektórzy stali na placu zanim jeszcze papież umarł, więc potem tylko przybywało wiernych. Jakimś cudem udało się nam przejść trzy blokady i dotrzeć na miejsce. Myślę, że to papież pozamykał oczy karabinierom i dzięki niemu się tam przedostaliśmy. Chyba chciał mieć przy sobie swoich rodaków i to On nas prowadził - mówi Magda Trzmielewska.
Na placu kilka tysięcy ludzi czekało w kolejce do bazyliki św. Piotra, by zobaczyć ostatni raz Ojca Świętego. Panowała atmosfera charakterystyczna dla pogrzebów. Wielu się modliło, a wokół mieszały się wszystkie języki świata. Trzmielewscy stali przy oknach papieskich, zupełnie poza kolejką. Nie wierzyli, że uda im się dotrzeć do ciała papieża.
- Nagle zjawili się karabinierzy i otworzyli bramki. Wcisnęli nas w tłum. Niektórzy czekali cztery dni, by złożyć hołd papieżowi, nam udało się to w cztery godziny - mówi Trzmielewska. - Gdy zobaczyłam papieża, leżącego na katafalku w biało-czerwonych szatach, nie poznałam go. Był to człowiek zmieniony chorobą i cierpieniem. Obok ciała papieża można było tylko przejść, bez możliwości uklęknięcia, czy zatrzymania się.
Do czasu pogrzebu koninianie spali w samochodach, myli się w hydrantach i pili kawę z automatów.
- Na pogrzebie wszyscy płakali i nie wstydzili się tych łez. Każdy rozmyślał, czy wystarczająco dużo czasu poświęcał papieżowi i Jego słowom, czy go rozumieliśmy. Do domu wracaliśmy w zupełnej ciszy. Po sześciu latach nadal nam Go brakuje - wyznaje pani Magda.
Zobacz także:
Beatyfikacja w Licheniu
Papieskie pamiątki w Koninie
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?