Psia mama wychowująca wspólnie psy i lisy to nietypowy widok. Po raz pierwszy spotkali się też z taką sytuacją pracownicy konińskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. - Działaliśmy po omacku – przyznaje Marta Libionka, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Koninie.
Suczka została najprawdopodobniej wypędzona z domu przez mieszkańca Ślesina. Oszczeniła się w lisiej norze i tam też zauważyli ją okoliczni mieszkańcy, którzy powiadomili koniński TOZ.
- Zdecydowaliśmy się zabrać psy do schroniska, bo noce ostatnio były chłodne, a te warunki były trudne dla sześciotygodniowych szczeniąt. Jednocześnie stwierdziliśmy, że będziemy walczyć też o te małe liski - opowiada Libionka.
Przedstawiciele TOZ wspólnie ze strażakami z OSP w Ślesinie pojechali do lasu następnego dnia. Okazało się, że liski próbowały wydostać się z nory, ale nie mogły. Gdyby nie udało się do nich dotrzeć, byłyby skazane na pewną śmierć. - Schowały się w najdalszy zakamarek ziemi. Były na głębokości trzech metrów - mówi Marta Libionka.
Po trzech godzinach zwierzęta udało się wydobyć i przewieźć do schroniska. Tam czekała na nie psia mama. - Uchyliliśmy drzwiczki, a sunia trykając je nosem wyprowadzała na zewnątrz. Widać było, że przy niej poczuły się pewniej i odważnie wychodziły - mówi M. Libionka.
Suczka, która otrzymała imię Skiełka od "skieł", co w gwarze ochweśnickiej oznacza "pies" ma już zapewniony dom. Przyszli właściciele muszą jednak poczekać, bo Skiełka najpierw dokończy swoją misję wychowania maluchów. Na nowy dom czeka natomiast trójka jej szczeniąt (jedno trafiło już do adopcji), które zostały nazwane: Krecia, Norka i Jamka.
Nie wiadomo jeszcze co stanie się z czterema liskami, z których jeden też już otrzymał imię - Florian na cześć siedmiu strażaków ze Ślesina, dzięki którym udało się wydostać lisy z nory. Jak informuje prezes konińskiego TOZ, trwają poszukiwania najlepszego dla nich miejsca.
Jednym z nich mogłoby być minizoo w starej części Konina. To jednak ostateczność. - Najlepiej jest jak lisy są z rodzicami, którzy wprowadzają je w życie na wolności. Te są bez rodziców i w tym największy problem. Jeśli trafią do nas to będą skazane na niewolę - tłumaczy Dariusz Urbański, szef minizoo. - Nie mamy lisów, które mogłyby się zaopiekować małymi. Jeśli jednak nie będzie lepszego rozwiązania to je przyjmiemy - dodaje.
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?