- Niektórzy radni są mi bardzo nieprzychylni i jednocześnie stoją po stronie burmistrza. Już w 2010 roku podczas sesji 30 grudnia, kiedy to byłam przewodniczącą zaledwie od miesiąca, zaproponowałam wzniesienie toastu szampanem i złożenie sobie życzeń. Na znak protestu moi przeciwnicy w radzie wyszli. Już wtedy wiedziałam jak ciężko będzie mi się tutaj pracowało - opowiada Anna Kapturska, przewodnicząca rady. - Myślałam jednak, że rozsądek wygra i nasze relacje się poprawią.
Radni swoje, przewodnicząca swoje...
Minął już ponad rok, a radni, którzy od początku byli za zmianą przewodniczącej, swojego podejścia nie zmienili. Na początku Kapturska miała ośmiu zwolenników i siedmiu przeciwników. Od niedawna proporcje są odwrotne. Ta sytuacja spowodowała, że już kilka razy radni próbowali umieścić w porządku obrad sesji punkt dotyczący głosowania nad zmianą przewodniczącej. Anna Kapturska jednak za każdym razem go odrzucała.
- Zdaję sobie sprawę, że jest to trochę nadużycie z mojej strony. Jednak gdybym nie miała przekonania, że walczę w słusznej sprawie, to już dawno bym odeszła. Potrafię być samokrytyczna - mówi Anna Kapturska. - Przez 23 lata byłam dyrektorem PZU i zawsze powoływano mnie do rozwiązywania spraw trudnych. Umiem uczciwie i dobrze pracować. Poza tym mieszkańcy cały czas dodają mi sił i nie pozwalają się poddać.
Jednak jej przeciwnicy stracili cierpliwość i wysłali pismo do wojewody wielkopolskiego. - Ponad miesiąc temu zwróciliśmy się do wojewody o pomoc. Taka sytuacja paraliżuje pracę rady. Mamy większość i chcemy mieć nowego przewodniczącego. Od początku ta współpraca się nie układa - mówi Lech Kwiatkowski, radny. - Moim zdaniem pewne decyzje, które są podejmowane przez przewodniczącą, są krzywdzące dla drugiej strony. Taki stan dłużej nie powinien trwać.
Jej zwolennicy dziwią się swoim kolegom z rady i nie mają wobec Anny Kapturskiej żadnych zastrzeżeń. - Zarzuty w stosunku do niej są całkowicie bezzasadne. Nie wiem o co chodzi jej przeciwnikom. Jeśli ta grupa uważa, że burmistrz ma przejąć wszystkie uprawnienia łącznie z wybraniem pod siebie przewodniczącego, to jest to błędne myślenie - mówi Wojciech Wojdyński, radny. - Przewodnicząca ma stać na straży rady, a nie na straży burmistrza.
Wojewoda nie wtrąca się w samorządność
Okazuje się, że jest luka w prawie, bo przewodnicząca może usuwać z porządku obrad punkt o swoim odwołaniu bez żadnych konsekwencji. - Taka patowa sytuacja trwa już od kwietnia i wyzwala negatywne emocje. Odpowiedź od wojewody wpłynęła i wynika z niej, że nie wtrąca się on w samorządność. Wskazuje jedynie na to, że prawa należy przestrzegać - wyjaśnia Tadeusz Nowicki, burmistrz Goliny. - Okazuje się, że radni sami muszą rozwiązać tę sprawę.
**Chcesz skontaktować się z autorem informacji?
[email protected]**
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?