Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierowcy pogotowia dostali po 4 tys. złotych

Paulina Dobersztyn
Zwolnieni kierowcy karetek otrzymali po 4 tys. złotych
Zwolnieni kierowcy karetek otrzymali po 4 tys. złotych Fot. Paulina Dobersztyn
Trzynastu kierowców z konińskiej stacji pogotowia z dnia na dzień otrzymało wypowiedzenie i bez odprawy musiało się pożegnać ze swoim stanowiskiem pracy. W sądzie strony zawarły ugodę, ale mężczyźni nie mogą wrócić do pogotowia. Na otarcie łez dostali po cztery tys. złotych.

Zgodnie z ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym, kierujący karetkami mają być też wykształconymi ratownikami. Na podniesienie kwalifikacji konińscy kierowcy mieli czas do 31 grudnia przyszłego roku. Dyrekcja pogotowia stwierdziła, że pracownicy do tego czasu nie zdążą już ukończyć nawet dwuletnich kursów, dlatego mogła wypowiedzieć im umowę.

Rozżaleni mężczyźni skierowali więc sprawę do sądu, która w czwartek trafiła na wokandę. Po wejściu na salę rozpraw okazało się, że kilku z nich za późno złożyło swoje pozwy. Oznaczało to, że przewodnicząca od razu mogła odrzucić ich roszczenia. Jednak sędzia zamiast pominąć niektóre wnioski zaproponowała obu stronom zawarcie ugody. Miała ona polegać na wypłaceniu każdemu ze zwolnionych pracowników czterech tys. zł.

Barbara Szeflińska, szefowa konińskiej stacji pogotowia natychmiast się na to zgodziła, ale postawiła warunek. Wszyscy byli pracownicy musieli się na to zgodzić. Gdyby było inaczej, to ci kierowcy, którzy złożyli pozwy za późno nie mieliby szans na jakiekolwiek pieniądze, a roszczenia pozostałych pracowników na kolejnych rozprawach wcale nie musiałyby być przez sąd rozpatrzone na ich korzyć. Niektórzy podpisywali ugodę ze łzami w oczach, bo czuli, że to porażka.

- Nie są to warunki jakie nas w pełni satysfakcjonują, ale nic już nie możemy zrobić. Przegraliśmy - mówił po rozprawie Wojciech Zając. - Myślałem, że jest jakaś szansa na powrót do pracy - przynajmniej do czasu, gdy nowe przepisy nie wejdą w życie.

Dyrektor pogotowia tłumaczyła, że kierowcy wiedzieli od dawna o takich wymogach i mieli czas się wykształcić. Ci pracownicy, którzy poszli do szkoły nadal pracują. Jej zdaniem postępowanie sądowe było niepotrzebne, bo od początku gotowa była do rozmów. Nie stało się tak, bo kierowcy nie wyrazili takiej woli.

Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto