Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŻYCIE KONINA - Pobił rekord świata

Ola Braciszewska
Pływak do maratonu przygotowywał się ponad 1,5 roku
Pływak do maratonu przygotowywał się ponad 1,5 roku Fot. Ola Braciszewska
Roman Bartkowiak ze Śremu przepłynął wpław 120 km Wartą w ciągu 27 godzin i 34 minut. Ustanowił w ten sposób nowy rekord.

Roman Bartkowiak, 61-letni emerytowany ratownik pływa od dziecka. Jednak po raz pierwszy w maratonie pływackim wystartował w 2003 roku. Z okazji 750-lecia lokacji Śremu postanowił przepłynąć 75 km. Wtedy o 25 km pobił istniejący i ustanowił nowy rekord świata. Potem Bartkowiak stawiał sobie coraz to wyższe poprzeczki. Udało mu się przepłynąć 100, a 2 lata temu 110 km. Teraz po raz kolejny postanowił pobić własny rekord i pokonać 120 km wpław płynąc Wartą.

Śremianin do maratonu, który rozpoczął się w sobotę o godz. 14 w miejscowości Żrekie pod Koninem przygotowywał się ponad 1,5 roku. W ramach treningu 61-latek trzy razy dziennie pływał i dwa razy dziennie biegał. Każdego dnia treningu robił też pompki, skrętoskłony i uprawiał gimnastykę ogólną. Był również cały czas pod opieką specjalistów medycyny sportowej z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. - Jestem najlepiej wytrenowany ze wszystkich maratonów - mówił tuż przed startem Bartkowiak. - Pływanie jest jak narkotyk. W wodzie czuję się bardzo dobrze. Uwielbiam pływać i uwielbiam rzeki, zwłaszcza naszą kochaną Wartę. Ten maraton to dla mnie sprawdzian własnych możliwości - dodaje.

W wyprawie towarzyszyła mu blisko 40 osobowa ekipa. Poza sędziami nie zabrakło ratowników, lekarzy i płetwonurków. Reguły przy tego typu maratonach są niezwykle rygorystyczne. - Nie wolno mi dotknąć kajaku, łodzi, ani nikogo z członków załogi. Jedzenie i picie musi być rzucane do wody i sam muszę to otwierać. Nie mogę stanąć na brzegu, ani dotknąć dna. Muszę cały czas płynąć - mówił Bartkowiak.

Pływak nie obawiał się stanu rzeki, bo jak mówił specjalistyczne badania pokazały, że Warta jest jedną z najczystszych rzek w Polsce. - To widać chociażby po tym, że ryby tu pływają. Nawet powódź nie popsuła Warty. Widać, że bardzo szybko się oczyściła - mówił śremianin. Jedyną rzeczą, której przed startem obawiał się 61-latek była pogoda. Już raz burze popsuły mu szyki krótko przed metą i sędziowie przerwali maraton.
Tym razem również pogoda spłatała mu figla. Już w sobotę wieczorem zerwał się wiatr i zaczął padać deszcz. Wyziębione ciało 61-latka ogrzewano polewając jego głowę ciepłą wodą i rzucając mu ciepłe napoje. Mimo załamania pogody sędziowie pozwolili na kontynuację wyczynu. Pokonanie niesprzyjających warunków atmosferycznych to nie jedyna rzecz z którą zmagał się pływak. Jak opowiadał Bartkowiak po zakończonym maratonie, pewnego rodzaju kryzys psychiczny dopadł go na 60 kilometrze. Kolejne przychodziły co 10, 15 km. Najgorzej było jednak przed samą metą. - Ostatnie 5 km musiałem płynąć z przymusu. Jednak nie zwątpiłem, że się uda - mówił rekordzista.

Jak jeszcze przed startem zdradził 61-latek, jego największym marzeniem jest pokonanie dystansu 1000 km. Jeśli znaleźliby się sponsorzy to jak zapowiada pan Roman byłby on w stanie przepłynąć maraton w ciągu 50 dni.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto