Godlewski domagał się od skarbu państwa 10 tys. złotych. W czerwcu ubiegłego roku policyjny patrol zatrzymał go na dworcu PKS w Koninie. Funkcjonariuszom nie spodobało się, że koninianin rzekomo robił telefonem komórkowym zdjęcia radiowozu podczas interwencji. Tymczasem Godlewski twierdzi, że tylko przymierzał się do zrobienia zdjęcia swojego samochodu, na którym umieścił niedawno reklamę, ale żadnej fotografii nie wykonał.
Policjanci wyprowadzili go z dworca i zawieźli na komisariat, gdzie spędził godzinę. Nie przedstawiono mu żadnego zarzutu. Godlewski, obawiając się o swoje bezpieczeństwo nagrał jednak swoją rozmowę z policjantami. Potem upublicznił ją w mediach.
- Obawiałem się słynnego wywiezienia na strzelnicę. Słyszałem, że policjanci wywożą tam i biją, żeby zdyscyplinować obywateli. Wiedziałem, że wszystko, co się wydarzy w radiowozie, będzie miało znaczenie, a ja nie miałem żadnego świadka - tłumaczył w sądzie Godlewski.
Policjanci, chociaż zachowali się niewłaściwie, ponieśli tylko konsekwencje służbowe, bo sąd umorzył sprawę przeciwko nim ze względu na niską szkodliwość społeczną. Godlewski od początku zapowiadał, że będzie się domagał zadośćuczynienia za ten incydent, bo najadł się wstydu przed kierowcami z PKS, gdzie wcześniej pracował jako rewizor, a sposób, w jaki potraktowali go mundurowi spowodował u niego traumę i źle wpłynął na jego życie rodzinne.
Sąd uznał jednak, że jego wniosek może być rozpatrywany w oparciu o przepisy kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. A te mówią, że roszczenia z tego tytułu przedawniają się po upływie sześciu miesięcy od dnia zwolnienia zatrzymanego. Termin minął w grudniu ubiegłego roku.
- To zatrzymanie było niesłuszne. Gdyby ten wniosek był złożony w terminie, niewątpliwie jakieś odszkodowanie by się należało - powiedział sędzia Marek Ziółkowski.
Godlewski tłumaczył, że czekał z wnioskiem aż zakończą się wszystkie postępowania przeciwko funkcjonariuszom. - Musiałem dojrzeć do tej decyzji - wyjaśniał.
Godlewski i jego prawnik zamierzają złożyć wniosek o uzasadnienie wyroku. - Nawet jeśli nie złożymy apelacji, na pewno będziemy dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej. Chcieliśmy tego uniknąć ze względu na koszty - tłumaczył Jerzy Pasieka, pełnomocnik Godlewskiego.
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?