To swoisty hołd złożony piosence francuskiej, szczególnie jej najświetniejszym wykonawcom. Bajor zabrał publiczność w sentymentalną, momentami liryczną, a czasami staromodnie dowcipną podróż pod dachy dawnego Paryża. Takiego, który już nie istnieje.
Ta muzyczna odyseja trwała ponad dwie godziny. A sala – sala wypełniona po brzegi słuchała zachwycona. Rzadko zdarza się sprzedać w Koninie bilety na koncert do ostatniego miejsca. Te na recital Bajora rozeszły się jeszcze zanim pojawiły się na mieście plakaty!
Najnowsze filmy z serwisu Głos.TV:
Konin. Szanty na bulwarach
Konin. Miss i Mister roweru
Artysta czarował swoim vibrato, ale też bawił i wzruszał opowiastkami o wielkiej Edith Piaf i jej kolejnych związkach z artystami, z których robiła gwiazdy. Tak jak oni założył nawet błękitną marynarkę. I choć na Piaf, Aznavourze, Brassensie, czy Montandzie piosenka francuska się nie skończyła, wyjątek zrobił tylko dla współczesnego piosenkarza Garou i jego ballady „Je n'attendais que vous” („Czekanie me to ty”).
- Wybrałem go ponieważ swoją żarliwością, swoją energią przypomina mi Charlesa Aznavoura – powiedział Michał Bajor.
Publiczność nie pozwoliła mu zbyt szybko zejść ze sceny. Bajor bisował trzy razy. Recital zakończył słynną piosenką „Je ne regrette rien” - po francusku, bo przecież nie da jej się tak naprawdę dobrze przetłumaczyć na polski. A potem długo, długo podpisywał swoje płyty...
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?