Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Costa Blanca widziana z roweru

Jerzy NOWAK
Rozmowa z Krzysztofem Spławskim, kolarzem grupy zawodowej Ambra, wychowankiem KTC w Koninie, mistrzem Polski na torze w kategorii Elita w 2000 i 2001 roku. Wszystko co najlepsze w kolarstwie osiągnąłeś w Koninie.

Rozmowa z Krzysztofem Spławskim, kolarzem grupy zawodowej Ambra, wychowankiem KTC w Koninie, mistrzem Polski na torze w kategorii Elita w 2000 i 2001 roku.

Wszystko co najlepsze w kolarstwie osiągnąłeś w Koninie. Teraz zdecydowałeś się na jazdę w barwach grupy zawodowej.

– Stało się tak dlatego, że w KTC nie ma finansowych możliwości utrzymania grupy seniorów. Tak więc od stycznia 2002 roku jestem w grupie zawodowej Ambra Warszawa.

To zupełnie nowa grupa?

– Nie do końca, ponieważ grupa pod nazwą Ambra organizuje się całkowicie od podstaw. W roku ubiegłym jeździła pod nazwą Atlas Lukullus Ambra. Z tamtej nazwy został jej trzeci człon, ale wszyscy zawodnicy są nowi. Jestem w znakomitym towarzystwie Sławomira Chrzanowskiego, Dariusza Wojciechowskiego, Grzegorza Wajsa, Michała Kalendy z Czech, Tomasza Leśniaka i Marka Salińskiego. Jak widać grupa jest mocna. Niemal każdy z tych kolarzy był mistrzem Polski, a Chrzanowski jest olimpijczykiem z Atlanty. Kalenda jest wicemistrzem Czech w jeździe na czas. Dyrektorem sportowym jest Dariusz Banaszek.

Jaki jest sportowy cel Ambry?

– Nasz główny cel to starty w wyścigach krajowych i Wyścigu Pokoju. Na pewno wystartujemy także w Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków oraz na trasie wyścigów w Sobótce i Kalisz – Konin. Cel numer jeden to Tour de Pologne.

Wyróżnia cię piękna opalenizna, która znamionuje, że byłeś gdzieś na południu Europy.

– Zgadza się. 19 marca wróciłem z Hiszpanii. Zgrupowanie trwało miesiąc. Byliśmy na Wybrzeżu Costa Blanca w miejscowości Calpe i niech nikt nie myli tego pobytu z wypoczynkiem. To cudowny kraj, ale zwiedzaliśmy go tylko z siodełka roweru.

O tej porze roku nie byliście tam jedyną grupą kolarską

– Ależ skąd. Calpe było bardzo oblegane przez kolarzy różnych grup zawodowych. Miałem ogromną przyjemność widzieć każdego dnia mistrza świata Hiszpana Oscara Freiro oraz Erika Zabela. To ogromne przeżycie. Poza tym, tuż przed wyjazdem na wyścig, na którym doznał ciężkiej kontuzji, trenował z nami Piotr Wadecki. Moim sąsiadem był Ondrei Sosenka oraz Piotr Przydział, Jacek Mickiewicz i Cezary Zamana.

Jak wyglądał ,,dzień jak co dzień’’ w Calpe?

– Bardzo różnie. Trenowaliśmy praktycznie raz dziennie, ale przejeżdżaliśmy nawet i po 200 kilometrów. Na rowerach siedzieliśmy często po sześć godzin, bo kiedy po śniadaniu wyjeżdżaliśmy z bazy, to rytm dnia regulowały nam ciężkie trasy. Góry wokół Calpe są szalenie trudne, a podjazdy mają i po 20 kilometrów. Widoki cudowne, ale odmiennego zdania były nasze mięśnie i płuca. W Calpe odkryłem tajniki kuchni.

Odkryłeś niezwykłe danie?

– Nie. Po prostu nauczyłem się gotować. Szefowie dali nam diety i każdy musiał sam dbać o własne żywienie. Doszedłem do wprawy w przygotowaniu własnego pomysłu lasagne z całym mnóstwem warzyw.

Powróćmy jednak do kolarstwa. Obok treningów startowaliście w jakimś klasyku?

– W jednym i to zaraz po przyjeździe. Był to start treningowy. Najlepiej z naszej grupy pojechał Dariusz Wojciechowski, który zajął szóste miejsce.

Właśnie wtedy poznaliśmy trudne 20-kilometrowe podjazdy. Dla mnie, typowego sprintera, to była prawdziwa udręka.

Czy taki przeskok z klubu amatorskiego do grupy zawodowej to bardzo trudne zadanie, czy też można przejść taką zmianę w sposób łagodny?

– Trudność to przejście z toru na szosę. W ubiegłym roku startowałem głównie na torze i teraz muszę pracować przede wszystkim nad wytrzymałością. W tym sezonie moje zadanie to spokojne zaaklimatyzowanie się w grupie i wyścigach szosowych, ale nie ukrywam, że bardzo liczę na ,,zrobienie’’ przyzwoitego wyniku.

Na jak długo podpisałeś kontrakt?

– Na rok, a to dlatego, że mogę osiągnąć wyniki dające mi możliwość przejścia do innej grupy. Ważne jest i to, że Ambre jest ciągle w fazie organizacji i w ciągu 12 miesięcy wiele się może zmienić. Prezentacja naszej grupy odbędzie się w telewizji między 9 a 12 kwietnia.

Życzę po kolarsku, aby ,,noga ci podawała’’.

– A ja zgodnie z tradycją nie podziękuję, aby nie zapeszyć.

Krzysztof spŁawski wychowanek KTC Konin, 22 lata, student I roku PWSZ w Koninie, wzrost 180 cm, waga 74 kg.
Pierwszy trener: Józef Michałkiewicz.
Sportowe osiągnięcia w KTC: mistrz Polski na torze w kategorii Elita w 2000 i 2001 roku, 6 miejsce w Pucharze Świata 2001 rok, 7 miejsce w Mistrzostwach Europy w roku 2001.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto