Piłkarze Groclinu w sobotę nie potrafili znaleźć sposobu na stojącego
w bramce Górnika, Piotra Lecha. W efekcie po dwóch kolejkach ligowych,
wicemistrzowie Polski mają tylko dwa punkty na koncie.
Po remisie w inauguracyjnym spotkaniu z Amiką, w sobotę Groclin po raz drugi w tym sezonie podzielił się punktami. Tym razem w Zabrzu z Górnikiem. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie tak miał wyglądać początek rozgrywek w naszym wykonaniu. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w pierwszych meczach wiele drużyn gra asekuracyjnie, skupiając się przede wszystkim na grze obronnej. W takich meczach trudno o gole - tłumaczył po spotkaniu w Zabrzu, bramkarz Groclinu, Sebastian Przyrowski.
Kto wie jednak jak potoczyłby się wczorajszy mecz, gdyby w pierwszych minutach Adrianowi Sikorze - podobnie jak w poprzednim spotkaniu tych drużyn - udało się pokonać Piotra Lecha. Zwycięsko z tego pojedynku wyszedł jednak zawodnik gospodarzy, który w sobotę był najjaśniejszym punktem swojego zespołu. W pierwszej połowie nie miał jednak zbyt wiele do roboty, mimo, że kilka ładnych akcji prawą stroną boiska przeprowadził Piotr Piechniak, z którego powstrzymaniem duże problemy miał Tomasz Prasnal. Największym pechowcem tej części meczu okazał się Mico Vranjes, który po zderzeniu z Arkadiuszem Aleksandrem opuścił boisko w karetce, z usztywniającym kołnierzem na szyi.
Druga połowa dostarczyła więcej emocji. Oba zespoły, dążąc do zwycięstwa, zagrały otwarty futbol. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze, ale po uderzeniu głową Kamila Króla piłkę w ostatniej chwili przerzucił nad poprzeczką Przyrowski. W odpowiedzi z daleka uderzył Marek Sokołowski zmuszając do interwencji Lecha. Zabrzański bramkarz odbił też piłkę po główce Pance Kumbeva.
Prawdziwe emocje zaczęły się w samej końcówce, kiedy to śmielej do ataku ruszyli gospodarze. W 69 minucie z ostrego kąta w słupek trafił Arkadiusz Aleksander, a chwilę później Rafał Andraszak, po nieporozumieniu między Przyrowskim i Radkiem Mynarem, miał przed sobą już tylko pustą bramkę, ale zbyt późno zorientował się gdzie jest piłka i Radim Sablik rozpaczliwym wślizgiem zdołał ją wybić z linii bramkowej. Bliski zdobycia gola był również Prokop, ale jego strzał z rzutu wolnego w pięknym stylu obronił bramkarz Groclinu.
Wicemistrzowie Polski również mogli pokusić się o zdobycie zwycięskiej bramki. Niestety, Bartosz Ślusarski w sytuacji sam na sam z Lechem zachował się jak początkujący zawodnik. Teraz przed Groclinem mecz z Wisłą Kraków, w którym o punkty będzie jeszcze trudniej. - Postaramy się o niespodziankę. Nie mamy zresztą innego wyjścia, bo trzeba wreszcie zacząć zdobywać punkty - twierdzi Przyrowski.
Duszan Radolsky
trener Groclinu
Obie drużyny obawiały się chyba upału i tego, żeby nie stracić sił. Stąd zachowawcza gra na początku. Dopiero w końcówce gra się rozkręciła.
Górnik Zabrze - Groclin Grodzisk 0:0
Górnik: Lech - Radler, Prokop, P. Król (46 Siedlarz), Prasnal - Stoimienow, Bukalski, Rambo (87 Joao Paulo), Andraszak - Aleksander (70 Wójcik), K. Król.
Groclin: Przyrowski - Kumbev, Mynar, Sablik, Vranjes (45 Lasocki) - Piechniak, Sokołowski, Sninsky (57 Goliński), Sedlacek (72 Rocki) - Sikora, Ślusarski.
Żółte kartki: Paweł Król, Iwajło Stoimienow (Górnik); Pance Kumbev, Piotr Piechniak, Marek Sokołowski, Radim Sablik (Groclin). Sędziował: Krzysztof Słupik (Tarnów). Widzów: ok. 2 tys.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?