W byłym obozie zagłady w Chełmnie nad Nerem, natrafiono na ślady nieznanej zbiorowej
mogiły. Historycy posłużyli się metodą fotointerpretacji starych zdjęć lotniczych.
Badania archeologiczne w lesie rzuchowskim, w miejscu kaźni setek tysięcy Żydów i obywateli wielu innych narodowości, prowadzono już w latach 80. Potem z braku funduszy zostały one przerwane.
– Wielkie porządkowanie terenu cmentarzyska obozu zagłady w latach 60. spowodowało poważne uszkodzenia tego miejsca. Bez badań zaczęto nadawać temu miejscu pewien charakter i architekturę. I skutki tego usiłujemy teraz odwrócić. Zatarto wiele śladów zbrodni, które miały tutaj miejsce – ubolewa Łucja Pawlicka-Nowak, dyrektor Muzeum Okręgowego w Koninie-Gosławicach.
Pamiątki wśród śmieci
Dzięki wsparciu finansowemu Rady Ochrony Pamięci, Walk i Męczeństwa można od kilku sezonów prowadzić eksplorację terenu przy wysadzonym przez Niemców pałacu w Chełmnie. To tu ofiarom kazano się rozbierać, oddawać kosztowności i pieniądze, by potem niczego nieświadome prowadzić do samochodów-komór gazowych. Do dziś w odkrytych tam dołach śmietniskowych znajdowane są tysiące osobistych rzeczy ofiar ludobójstwa, które dla oprawców nie przedstawiały żadnej wartości. Łyżki, broszki, koraliki, koronki dentystyczne, zabawki, potłuczone butelki – to wszystko, co pozostało po setkach tysięcy bezimiennych ofiar holokaustu.
Pomogły zdjęcia
Najnowszym odkryciem konińskich archeologów jest nieznana dotąd zbiorowa mogiła w lesie rzuchowskim. Na jej ślad wpadli dzięki analizie wyników fotointerpretacji, jaką wykonał Wiesław Stępień z Łodzi. Posłużył się on zdjęciami lotniczymi Luftwaffe z maja 1942 roku oraz zdjęciami polskich kartografów z 1958 i 1979 r.
– Wyniki fotointerpretacji potwierdzone pracami terenowymi przy pomocy wykopów archeologicznych być może pozwolą odpowiedzieć na wiele pytań związanych z funkcjonowaniem i zasięgiem obozu – mówi Józef Kapustka, archeolog, kierownik prac archeologicznych w Chełmnie.
Na tropie tajemnicy
Najbardziej frapują naukowców rozjeżdżone w pewnych, nigdy dotąd nie badanych rejonach lasu drogi. Wskazują one na znaczny ruch niemieckich ciężarówek w tych partiach lasu przed majem 1942 roku. Wykonane wtedy przez Luftwaffe zdjęcia służyły do sprawdzenia efektów maskowania istnienia obozu w pierwszej fazie jego funkcjonowania. Analizowano też wycinki i nasadzenia drzew. Czy doprowadzą one archeologów do odkryć nowych szczegółów tej makabrycznej zbrodni? Na razie, kierując się wskazówkami z opracowanej przez Stępnia mapki, wykonali na terenie muzeum w Chełmnie wykopy sondażowe, które potwierdziły istnienie zbiorowej mogiły. Dziś przecina ją betonowa droga.
– Znaleźliśmy tam kilka niespalonych ludzkich kości, które prawdopodobnie mogą pochodzić z najwcześniejszej fazy istnienia ośrodka zagłady, kiedy palenia zwłok jeszcze nie było. Prawdopodobnie z 1941, albo z początku 1942 roku, ale to są tylko domysły. Wszystkie kości zostaną zbadane przez antropologów – wyjaśnia Krzysztof Gorczyca.
Co z dziećmi z Lidic?
Badacze od 60 lat poszukują odpowiedzi na pytanie, czy to właśnie w Chełmnie zamordowano dzieci z czeskich Lidic. Wiele tropów wiodło do tego miejsca, ale nie znaleziono dotąd dziecięcych szczątków, które by tę hipotezę potwierdzały. Być może wyjaśnienie tej zagadki historii znajduje się w zasięgu ręki, a właściwie łopat archeologów. Wyniki kilkuletnich eksploracji w Chełmnie zostaną zaprezentowane za rok podczas obchodów 60. rocznicy likwidacji łódzkiego getta, z którego do obozu w rzuchowskim lesie przywieziono ponad 70 tys. Żydów.
Obóz zagłady w Chełmnie
Powstał w grudniu 1941 roku po decyzji Hainza Rolfa Hoepnera, szefa służb bezpieczeństwa Kraju Warty, który przedstawił w Berlinie projekt rozwiązania kwestii żydowskiej na swoim terenie. Obóz w Chełmnie stał się pierwszym ośrodkiem zagłady Żydów w Polsce. Od stycznia 1942 r. kierowano tam transporty Żydów z gett oraz grupy innych narodowości. Więźniom wmawiano, że to obóz przejściowy. Rozebranych do naga pędzono do samochodów-komór gazowych. Ciała najpierw grzebano. Później palono w krematoriach. Według ostrożnych szacunków w Chełmnie stracono około 200 tys. osób.
Łucja Pawlicka- Nowak
dyrektor Muzeum
Okręgowego
w Koninie
W latach 60. porządkując ten teren, przystosowując do pewnej wizji architektonicznej, zapomniano, że tu wszędzie odbywały się dramaty, które trzeba było zbadać. Zrobiliśmy to częściowo w latach 80. Teraz, dzięki Radzie Ochrony Pamięci i osobistemu zaangażowaniu jej sekretarza Andrzeja Przewoźnika mamy środki, żeby tę sprawę uporządkować.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?