Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słupca. Proces w sprawie utonięcia na Jeziorze Powidzkim [ZDJĘCIA]

Beata Pieczyńska - Bielewska
Marta N. Sebastian R. utonęli żeglując na Jeziorze Powidzkim
Marta N. Sebastian R. utonęli żeglując na Jeziorze Powidzkim Beata Pieczyńska
Wybrali się w rejs po Jeziorze Powidzkim w piątkę. Wypłynęli wypożyczoną żaglówką. Nagle zerwał się silny wiatr. Łódka, którą płynęli przewróciła się. Marta N. i Sebastian R. zostali uwięzieni w kabinie. Na pomoc wezwano strażaków. Dwóch z nich zasiadło dziś na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Słupcy.

Ruszyła sprawa wypadku z 1 maja 2011r. na Jeziorze Powidzkim, w którym utonęło dwóch młodych żeglarzy: 24-letnia Marta N. - mieszkanka Turku i jej partner Sebastian R. – 32-letni mieszkaniec Piły.

Oskarżeni to Mariusz P. – oficer dyżurny Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Słupcy. Prokurator zarzucił mu nieumyślne narażenie żeglarzy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Zdaniem prokuratury strażak niewłaściwie ocenił zdarzenie, nie wykorzystał możliwości lokalizacji i nie poinformował niezwłocznie o wypadku przełożonych. Mężczyźnie grozi kara do roku pozbawienia wolności.

Drugi z oskarżonych to strażak ochotnik z PSP Ostrowite – Andrzej K., który na miejscu kierował akcją ratunkową. Prokuratura zarzuca mu, że naraził żeglarzy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, podjął błędne decyzje o poniesieniu wywróconej żaglówki i holowaniu jej do brzegu.

Zobacz także: Wypadek na Jeziorze Powidzkim. Strażacy przed sądem

Strażacy odmówili składania wyjaśnień. Nie przyznają się do zarzucanych im czynów. - Będziemy odpowiadać tylko na pytania obrońcy – oznajmili.

W Sądzie Rejonowym w Słupcy w roli oskarżycieli posiłkowych pojawiła się we wtorek rodzina tragicznie zmarłych żeglarzy. Przyjechali rodzice i rodzeństwo, w sumie pięć osób. Wszyscy zostali przesłuchani. Zarzucili strażakom prowadzącym akcje ratunkową wiele nieprawidłowości. Skarżyli się na chaos, brak jakichkolwiek informacji na temat okoliczności wypadku ze strony służb ratowniczych. Matka tragicznie zmarłego żeglarza Alicja R. o śmierci swojego syna dowiedziała się z telewizji w poniedziałek rano. Jak mówiła szukała syna w szpitalach, a kiedy dotarło do niej, że nie żyje, sama zgłosiła się na policję. - Nie udzielono mi żadnych informacji – zeznała.

Mówiła, że jej syn wypływał spod wywróconej łodzi i powracał do niej, bo uwięziona tam była jego partnerka, Marta N.

W sprawie wypadku łodzi na Jeziorze Powidzkim, którą podróżowało w sumie pięciu żeglarzy sąd na świadków powołał 43 osoby. W sierpniu zeznawać będą między innymi trzy osoby uratowane. Ci, których wyłowiła z wody załoga innej przepływającej żaglówki.

- Marta ratowała się, dzwoniła nawet na nr 112 – zeznała w sądzie jej matka - Janina.

O całym wypadku dowiedziała się w poniedziałek od swojego zięcia. Członkowie rodziny tragicznie zmarłego Sebastiana R. – z mediów.

- Sebastian zrobił patent żeglarski 15 lat temu na obozie harcerskim. Żeglował systematycznie. Był na Mazurach i w Chorwacji – zeznawał brat ofiary Bartosz R. - Był dobrym pływakiem i nurkiem – dodał odpowiadając na pytania obrońcy strażaków.

Zobacz także: Tragedia na Jeziorze Powidzkim

Jak wynika z zeznań złożonych przez matkę Sebastiana, w momencie gdy łódź przewróciła się, jej syn i Marta siedzieli w kabinie. Słuchali radia. W wejściu do kabiny stała zainteresowana dziennikarską relacją ich koleżanka. Oni zostali już w kabinie. Trójka wpadła do wody. Dwie dziewczyny i sternik. Dryfujących wyciągnęła z jeziora załoga innej łodzi.

- Dwie dziewczyny spędziły noc u lokalnych mieszkańców – mówił brat Sebastiana Bartosz R. Sternik przewróconej żaglówki trafił do szpitala.

Oskarżyciele narzekali na opieszałość służb ratunkowych. Bartosz R. zeznał też, że usłyszał od świadka wydarzenia, że wyczuwał on zapach alkoholu od jednego ze strażaków, którzy przybyli na miejsce. - Czy żeglarze spożywali alkohol? – padło pytanie ze strony obrońcy strażaków.

- … podczas żeglowania, w godzinach przedpołudniowych oni wyszli do tawerny spożyć posiłek – zeznał Bartosz R. - brat Sebastiana. - Jedna z uratowanych koleżanek - Joanna - mówiła o lekkim drinku, ale nie była pewna który z uczestników rejsu go spożywał i w jakiej ilości – dodał.

- Błędem było to, iż nie pozwolili pomóc w akcji nurkowi, który chciał to zrobić – mówiła Matka Sebastiana.

Ruszanie w takiej sytuacji jachtu, gdy łódź jest wywrócona oznacza usunięcie poduszki powietrznej. Holowanie jej do brzegu zdaniem oskarżycieli i śledczych, naraziło żeglarzy na utratę życia.

Rodziny tragicznie zmarłych żeglarzy są w bardzo złej kondycji zdrowotnej. Silne emocje spowodowały zawały serca. Tragedia pozostawiła blizny nie do uleczenia.

- Nie jest to sytuacja obojętna. Bardzo emocjonalne zarzuty. Uważam, że są osoby, które na sprawę inaczej patrzą – skomentował obrońca strażaków Dariusz Młyńczak po pierwszej rozprawie.

Kolejni świadkowie w sprawie zostaną przesłuchani w sierpniu.

Konin.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto