W Koninie trwa cicha wojna między prywatnymi przewoźnikami a Państwowym Przedsiębiorstwem Komunikacji Samochodowej. Dyrekcja konińskiego PPKS-u twierdzi, że przewoźnicy zabierają przedsiębiorstwu nie tylko klientów, ale i pieniądze.
W Koninie legalnie działają tylko dwaj przewoźnicy prywatni, obsługujący klientów indywidualnych. Busy jednej z firm jeżdżą na trasie Konin-Licheń, drugiej na nieco dłuższej Konin-Skulsk. W mieście korzystają z przystanków Miejskiego Zakładu Komunikacji. Na trasie zatrzymują się na tak zwane żądanie. Dlaczego zatem stanowią konkurencję dla największego w regionie przewoźnika PPKS-u? Przystanki MZK, na których zatrzymują się busy, sąsiadują zazwyczaj z pekaesowskimi przystankami i dworcem autobusowym.
Legalna konkurencja
Od pewnego czasu obok zarejestrowanych w Urzędzie Miejskim i Urzędzie Skarbowym firm przewoźniczych, pojawiły się te nie legalne. Przewozem osób na „krótkich” trasach zajmują się dorywczo. Rozkład jazdy busów uzależniony jest tak naprawdę od grubości portfela właściciele samochodu i jego humoru.
– Stąd nigdzie nie umieszczane są dokładne rozkłady jazdy busów. To czy samochód wyruszy w trasę zależy tak naprawdę od kaprysu właściciela. Gdy na przykład nie chce mu się wstać wcześnie rano, albo jest zbyt zmęczony, po prostu nie wyjeżdża w trasę – mówi Stefan Kieliszkowski, dyrektor konińskiego PPKS.
Z takimi zarzutami nie zgadzają się jednak właściciele prywatnych firm, zajmujących się przewozem osób. Jak podkreślają, by firma przynosiła korzyści musi działać sprawnie. Nie ma więc mowy o kaprysach kierowców i nieprzestrzeganiu rozkładów jazdy.
Na minutę przed odjazdem
Prywatni przewoźnicy obsługują najczęściej najbardziej oblegane trasy, jak na przykład Konin-Licheń. Zabierają klientów przede wszystkim Państwowemu Przedsiębiorstwu Komunikacji Samochodowej. Zdaniem dyrektora PPKS w Koninie robią to w bardzo niekulturalny sposób. Na znajdujące się w pobliżu dworca autobusowego i PKP, przystanki komunikacji miejskiej, prywatni przewoźnicy podjeżdżają na kilka minut przed planowanym odjazdem autobusu. Osoby, które czekają na autobus zachęcone przede wszystkim ceną, wybierają podróż busem.
– Zdarza się, że autobus odjeżdża z przystanku niemal pusty. Co oznacza to w rzeczywistości dla pasażerów PPKS-u? Przede wszystkim zmniejszenie częstotliwości kursów na danej trasie, obniżony komfort jazdy wysłużonymi już samochodami oraz podwyżki – dodaje Stefan Kieliszkowski.
Analiza rentowności kursów autobusów na danej trasie odbywa się w przedsiębiorstwie komunikacji samochodowej dość często. Służą do tego dane na temat liczby pasażerów korzystających z trasy, gromadzone przez pięć lat. Zdarza się, że kursy autobusów na mniej rentownych trasach, są albo ograniczane do minimum, albo zupełnie likwidowane.
Konkurują szybkością i ceną
Bus Beniamin, należący do jednego z działających zgodnie z prawem przewoźników w regionie, obsługuje trasę Konin-Licheń. Codziennie pokonuje ją dziesięć razy. W wakacje i święta, podczas których Sanktuarium w Licheniu odwiedzają tłumy turystów, bywa że liczbę kursów zwiększa aż dwukrotnie.
Kierowcy firmy zatrzymują się tylko na wyznaczonych przystankach MZK. W zamian płacą dzierżawę za korzystanie z nich.
– Pasażerowie wybierają prywatne busy z dwóch powodów. Po pierwsze jesteśmy tańsi, po drugie zatrzymujemy się tam gdzie chcą nasi klienci – mówi Robert B., kierowca takiego busa.
Jego słowa potwierdzają także pasażerowie. Ich zdaniem prywatni przewoźnicy, nie tylko żądają mniej za przejazd, ale również pokonują daną trasę szybciej.
– Przejazd z Konina do Skulska autobusami PPKS zajmuje około godziny. Jadąc busem zaoszczędzam sporo czasu. To dla mnie ważne. Na dodatek, kierowcy zatrzymują się na każde żądanie, nawet pod domami pasażerów – stwierdza Wioletta W. ze Skulska.
Za bilet z Konina do Lichenia, na prostej trasie, w autobusie PPKS trzeba zapłacić (od wczoraj – przyp.: red.) 4 zł 60 gr., na trasie z Konina do Skulska 7 zł 80 gr. U prywatnego przewoźnika czasami nawet o 2-3 zł mniej.
PPKS też płaci
To czy prywatni przewoźnicy zatrzymują się na wyznaczonych przystankach i czy przestrzegają porozumienia zawartego między nimi a miastem, sprawdzają służby MZK. Zdaniem Mirosława Pachciarza, dyrektora Miejskiego Zakładu Komunikacji w Koninie, właściciele prywatnych firm są jednym z lepszych płatników.
– Nigdy nie mieliśmy problemów z płaceniem przez prywatnych przewoźników opłat za korzystanie z naszych przystanków. W Koninie korzystają z nich firmy zajmujące się przewozem nie tylko indywidualnych klientów, ale także pracowników takich przedsiębiorstw, jak konińska huta, elektrownia czy kopalnia. Z naszych przystanków korzystają także PPKS w Koninie – informuje Mirosław Pachciarz.
Jak podkreśla dyrektor konińskiego MZK, prywatni przewoźnicy nie stanowią dla nich konkurencji do czasu, aż nie zaczną obsługiwać linii autobusów podmiejskich.
Mirosław Pachciarz
dyrektor MZK
w Koninie
Z przystanków miejskiej komunikacji w Koninie korzysta około dziesięciu prywatnych przewoźników. Większość z zatrzymujących się na naszych przystankach autobusów to samochody firm obsługujących konińskie przedsiębiorstwa i firmy oraz autobusy PPKS z Konina, Włocławka czy Bydgoszczy. Wszyscy mają podpisane z nami umowy i płacą miesięczną dzierżawę. Na wyznaczonych przystankach MZK w Koninie, zatrzymują się także przewoźnicy, którzy obsługują klientów indywidualnych. By mogli jednak korzystać z naszych zatoczek, także muszą wnosić opłaty. W Koninie takie umowy zawarły z nami dwie firmy. Ilu jest nielegalnych – nie wiemy.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?