Noce z 24 na 25 i 25 na 26 kwietnia były według winiarzy najtrudniejsze dla winorośli w naszym regionie - temperatury poszybowały mocno w dół. Dla winorośli w obecnym stadium wegetacji takie przymrozki są zabójcze. Na szczęście ochłodzenie nie spowodowało u nas tak dużych strat jak w Małopolsce i Świętokrzyskim.
Winnice Pradoliny to jedna z większych winnic w pobliżu Rzeszowa. Położona w Trzcianie zajmuje około 5 ha.
- Umieszczona w winnicy stacja meteorologiczna pokazała, że w piątek o godzinie 5 rano temperatura wynosiła 3 stopnie C, zaś w czwartek o tej samej porze 0,3 st. C. We wcześniejszych odmianach da się zauważyć w kwiatostanach ślady przymrozków. Dotyczy to kilku procent plantacji, więc w porównaniu z innymi częściami kraju straty są niewielkie - informuje Mateusz Radek, właściciel winnicy.
Pan Mateusz z obawą czeka na „zimnych ogrodników”, ponieważ wtedy często dochodzi do przymrozków.
- Trzeba trzymać rękę na pulsie. Wystarczy, że temperatura spadnie poniżej zera i krzewy winorośli mogą ulec zniszczeniu, dlatego będziemy starali się stosować oprysk wzmacniający i z obawą czekać na połowę maja - dodaje winiarz z Trzciany.
Codziennie z niepokojem swoje winnice położone w Lubeni k. Rzeszowa odwiedza Aleksander Wójcik. Towarzyszyliśmy mu w piątek w przeglądzie winorośli.
- Dzisiejsza noc (z 25 na 26 bm.) była w tym rejonie najgorsza. Nad ranem w Tyczynie, gdzie mieszkam, było 0 stopni. Nie wiem, czego się spodziewać na plantacji - mówił z obawą pan Aleksander Wójcik.
Na szczęście okazało się, że krzewy wytrzymały spadek temperatury i winiarz mógł odetchnąć z ulgą.
- Ostatnie dni, a szczególne noce to ciągłe napięcie, czy nie nadejdą takie przymrozki, że pomarzną krzewy. Teraz rośliny są bardzo delikatne i podatne na niskie temperatury. Wczesne przymrozki to najgorszy czas dla winorośli. W środku zimy temperatura nawet do minus 30 stopni C nie robi takiego spustoszenia jak obecne przymrozki. Pozostało jeszcze przetrwać do „zimnej Zośki” i będzie można odetchnąć z ulgą - mówi pan Aleksander.
Winiarze mają różne sposoby, aby chronić plantacje. Najtańszą i dosyć skuteczną metodą jest palenie rac dymnych na polach lub mokrych bali ze słomą. Popularne jest też nakrapianie wodą upraw, aby powstająca przy zerze stopni zmarzlina chroniła krzew przed większym zimnem.
Podkarpacka Izba Rolnicza nie odnotowała informacji dotyczących zniszczeń upraw sadowniczych i winnic spowodowanych przymrozkami.
- Jeśli chodzi o nasz region, to nie mamy sygnałów od sadowników i rolników dotyczących zniszczenia upraw i plantacji - mówi Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej.
Podkreśla, że jest jednak problem odnośnie do wysokości składek, jeśli ktoś chce zabezpieczyć swoją plantację.
- Takie ubezpieczenie wynosi 10 procent wartości uprawy. Jeśli wartość danej uprawy wynosi 100 tys. zł, to musi zapłacić 10 tys. zł ubezpieczenia. Te ceny są wygórowane - uważa Bartman.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?