Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Papież w Licheniu. Gotowała dla Ojca Świętego

Izabela Kolasińska
Pani Halina podarowała papieżowi bukiet kwiatów i statuetkę konia
Pani Halina podarowała papieżowi bukiet kwiatów i statuetkę konia Fot. Archiwum
Tych trzech dni spędzonych w czerwcu 1999 roku w kuchni Domu Zakonnego w Licheniu Halina Kowalczyk, właścicielka gościńca "Stary Koń" w Brzeźnie pod Koninem nie zapomni do końca życia. Nawet najlepszym restauratorom nie zdarzało się przecież gotować dla papieża!

- To było dla mnie wielkie przeżycie, ale też zaszczyt ogromny! - mówi pani Halina.

Propozycję przygotowywania posiłków i to dla tysiąca osób, w tym dla stuosobowej papieskiej świty i dla samego papieża, Halinie Kowalczyk złożył ówczesny ekonom Domu Zakonnego w Licheniu ks. Zbigniew Krochmal. Z początku wszystko wydawało się niepewne, aż któregoś dnia ksiądz ekonom oznajmił osłupiałej restauratorce "Szykuj się, będziesz obsługiwała Ojca Świętego".

- Myślałam, że to jakieś żarty, ale nie. Rozpoczęły się wielkie przygotowania. We wszystkim miała wolną rękę. Pisałam jadłospisy i je darłam - wspomina Halina Kowalczyk.

W końcu powstało menu złożone z przystawek i dań głównych na dwie kolacje i śniadania. Czegóż tam nie było! Krem kalafiorowo-migdałowy, filety Don Juan z piersi kurczaka panierowane w migdałach w sosie pomarańczowym z brzoskwiniami i serkiem, pstrąg po florencku, kaczka faszerowana, polędwica-niespodzianka, łosoś w papilotach, cielęcina z kurkami, filet książęcy na cabernecie, filet ze schabu w jajku, sakiewki schabowe w cieście francuskim, sandacz z borowikami, polędwica w sosie leśnym i... długo by można jeszcze wymieniać.

Potrawy przygotowywano pod ścisłym nadzorem sanepidu. Wszystkich osobiście próbowała nie tylko szefowa "Starego Konia", ale i... oficer BOR! Obsługa stawała na głowie, żeby wszystko wypadło okazale i wykwitnie, tymczasem Jan Paweł II ledwo spróbował podanych dań. Najbardziej smakował mu krem kalafiorowy. Poprosił nawet o dokładkę. Ale największy ambaras był, kiedy po kolacji poprosił o zwykłego biszkopta i owocową herbatkę.

Jednak najwięcej emocji towarzyszyło pożegnaniu z Ojcem Świętym. Papież osobiście podziękował Halinie Kowalczyk i jej 16 pracownikom. Wszystkim podarował różańce. Restauratorce udało się wręczyć mu bukiet kwiatów i statuetkę konia.

- Z wrażenia nie pamiętam co mówiłam. Czułam, że cała drętwieję. Do dziś kiedy słyszę "Barkę" łzy mi lecą z oczu i mam takie dreszcze, jak wtedy, kiedy Ojciec Święty na mnie spojrzał - wzrusza się pani Halina. - Myślę, że papież ma mnie i moich ludzi w wielkiej opiece. Różnie jest na świecie. Raz są wzloty, raz upadki. Wtedy modlę się i jest lepiej.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto