Oborniczanie wyruszyli po uchodźców w kierunku wschodniej granicy

Atak Rosji na Ukrainę wstrząsnął całym światem. Polacy z potrzeby serca ruszyli z pomocą swoim wschodnim sąsiadom. Organizowane są wiece solidarności, a także zbiórki darów. Każdego dnia granicę przekraczają tysiące uchodźców. Na wielu po polskiej stronie czekają już bliscy, którzy zapewnią im dach nad głową. Są tam też tacy, którzy nie mają się gdzie podziać.

Z pomocą tym drugim ruszyli oborniczanie. Strażacy Dariusz Szrama i Bartosz Fabke nie zastanawiając się długo wsiedli w samochód i ruszyli pod wschodnią granicę.

- Nie mogliśmy przejść obojętnie obok tego co się wydarzyło za wschodnią granicą. Mamy sporo wolnego czasu, chęć pomocy oraz samochód, dlatego postanowili działać. Nie ma co dłużej czekać - relacjonuje Dariusz Szrama.

Mieszkańcy gminy Oborniki na wschód wyruszyli w poniedziałek popołudniu. Udali się na przeprawę graniczną do Krościenka.

- Sytuacja pogodowa jest tam bardzo dynamiczna. Spadł śnieg. W nocy jest bardzo zimno, przebywającym tam uchodźcom musi być bardzo ciężko. Musimy działać - informuje Bartosz Fabke.

Oborniczanie zapakowali samochód wcześniej zebranymi przez oborniczan podczas weekendowych zbiórek darami.

- Zabraliśmy ze sobą żywnością, słodycze, odzież, śpiwory, koce a nawet artykuły chemiczne. Wszystko to co jest potrzebne obecnie Ukraińcom. Pracownicy gminy zajęli się natomiast organizacją osób, które odbiorą te produkty od nas na granicy - dopowiada Dariusz Szrama.

Tam na oborniczan będą czekać obywatele Ukrainy, których przywiozą do Wielkopolski.

- Na miejscu pomożemy im zarejestrować się w punkcie recepcyjnym. Później zawieziemy ich pod wskazany adres, w miejsce, gdzie znajdą schronienie w tych trudnych chwilach - dodają strażacy.

Oborniczanie zapewniają, że jeżeli będzie taka potrzeba pojadą kolejny raz.

- Nie wyobrażamy sobie, żebyśmy mogli nic nie zrobić w tej sytuacji. Będziemy pomagać, tak długo jak tylko będziemy mogli - dodają.

Dariusza i Bartka wspierają przyjaciele.

- Darek, Krzysztof i Arek dorzucili się nam do paliwa, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni - zapewniają.