Nie pozwolono im pójść w Marszu Równości

W sobotę, 16 listopada ulicami Poznania przeszedł Marsz Równości, w którym wzięło udział około 150 osób. Demonstracja miała spokojny charakter, chociaż już na jej początku doszło do drobnego incydentu. W marszu pojawiła się bowiem grupa osób trzymająca transparent z napisem „Stop dyktaturze mniejszości”, co nie spodobało się organizatorom. Po wymianie zdań i interwencji policyjnego zespołu antykonfliktowego osoby z transparentem zostały wyproszone z grona uczestników marszu.

- Przyszliśmy, aby zaprotestować przeciwko dyktaturze mniejszości i uważamy, że mamy prawo wyrazić swoje zdanie, a tymczasem kazano nam opuścić marsz i gdzie tu tolerancja? – irytowała się Magda, jedna z osób niosących transparent.

- Ten transparent miał charakter dyskryminacyjny i był sprzeczny z poglądami, jaki niesie ze sobą Marszu Równości – wyjaśnia w rozmowie z MM Poznań Renata Kin, jedna z organizatorek Marszu Równości. – W poprzednich latach na marszu także pojawiały się osoby o przeciwnych poglądach, co prowadziło do sytuacji konfliktowych, dlatego poprosiliśmy, aby osoby z tym transparentem opuściły marsz, ponieważ ich obecność mogła stanowić zagrożenie dla pozostałych uczestników. 

Jak się później okazało, osobami z transparentem byli działacze Młodzieży Wszechpolskiej, którzy wieczorem wysłali do mediów oświadczenie w tej sprawie. oto jego treść:

"Chcieliśmy sprawdzić czy uczestnikom tzw. marszu rzeczywiście chodzi o tolerancję wobec innych poglądów, czy dotyczy ona tylko własnych opinii.

Nasi działacze wmieszali się w tłum naszych ideowych oponentów z własnym transparentem, który nie obrażając nikogo brzmiał: „STOP DYKTATURZE MNIEJSZOŚCI”.

Hasło to odnosi się do eskalacji żądań mniejszości seksualnej, która niosąc na sztandarach słowa o poszanowaniu drugiego człowieka, sama chce wprowadzić cenzurę poprzez lobbowanie korzystnych dla siebie ustaw w Sejmie RP. Ich najnowszy  projekt wprowadza pomysł zakazu dyskryminacji m.in. ze względu na tzw. „ekspresję płciową” i „tożsamość płciową”, co w praktyce będzie oznaczać, że publiczne epatowanie perwersyjnymi zachowaniami seksualnymi będzie szczególnie chronione przez prawo, a sprzeciw wobec tych zachowań będzie z kolei karany.

Ponadto, projekt ustawy zakłada obowiązek współpracy organów państwa i samorządu z organizacjami homoseksualnymi (LGBT) w zakresie realizowania tzw. programów antydyskryminacyjnych, co tak naprawdę będzie oznaczało zwalczanie postaw prorodzinnych i promowanie dewiacyjnych zachowań za pieniądze podatników i przy wykorzystaniu instytucji państwowych.

Jak zareagowali tzw. „wojownicy o tolerancję” na nasz pokojowy protest? Oczywiście natychmiastowo zakazali pokojowej prezentacji naszych poglądów, zgłaszając „problem” policji… Jak widać, to tym, którzy najgłośniej krzyczą o tolerancji, najbardziej brakuje tolerancji dla poglądów innych.

Jeżeli ktoś z powodu swojej orientacji seksualnej domaga się dla siebie specjalnego traktowania, to nie widzimy powodu, żeby przeciwko temu zaprotestować. Nie zaglądamy nikomu do łóżka ale jeżeli ktoś ze swoim łóżkiem wychodzi na ulicę, to mamy prawo przeciwko temu protestować. Nie zamierzamy w nikogo rzucać kamieniami ale nie będziemy też obojętni.

W Poznaniu tego dnia nieznani sprawcy wywiesili także transparent na trasie tzw. Marszu Równości – „Poznań wolny od dewiacji!”.

Nie będziemy bierni wobec grzechu, tak wychowali nas nasi rodzice i w pełni jesteśmy im za to wdzięczni."

Zobacz relację i zdjęcia z Marszu Równości 2013