Kiełbasa, jajka, resztki sałatek, wędlin wypełniły po świętach kosze i pojemniki na śmieci. Polacy pozbyli się w ten sposób tych artykułów spożywczych, których nie dali rady zjeść w czasie świąt. Do utylizacji trafiła także niesprzedana żywność ze sklepów. To wkrótce może się zmienić, a to za sprawą ustawy, którą zajmują się senatorowie.
Wyrzucamy, bo po terminie
Z danych Federacji Polskich Banków Żywności wynika, że do wyrzucania żywności przyznaje się 35 proc. Polaków. Najczęstszymi powodami są: przegapienie terminu przydatności do spożycia, niewłaściwe przechowywanie żywności czy zakup złego jakościowo produktu. W koszu z reguły lądują: pieczywo, wędliny, owoce, warzywa oraz jogurty. Rocznie wyrzucamy aż 9 mln ton jedzenia!
Te dane sytuują Polskę na 5 pozycji wśród państw Unii, które są niechlubnymi „rekordzistami” w tej dziedzinie. Niedawno ruszyła kampania społeczna nawołująca do niemarnowania jedzenia w naszym kraju. Zaangażowało się w nią 20 aktorek, dziennikarek, blogerek, modelek i kucharzy, m.in. Katarzyna Bujakiewicz, Agnieszka Sienkiewicz, Kasia Tusk, Rafał Maślak, Katarzyna Bonda.
Ze świątecznego stołu do kosza
Najwięcej żywności trafia do kosza w święta i zaraz po nich. Podczas Wielkanocy marnujemy o 30 proc. więcej jedzenia niż w pozostałych miesiącach. Jest szansa, że już wkrótce jeszcze więcej żywności, zamiast do kosza, trafi do potrzebujących. W Senacie trwają prace nad projektem ustawy w tej sprawie. Zakłada się w nim m.in. dopuszczenie do obrotu produktów po dacie minimalnej trwałości. Do tzw. zakładów zbiorowego żywienia (jadłodajni dla ubogich) będą mogły trafić produkty do 2 tygodni po upływie daty minimalnej trwałości.
- Jest to rozwiązanie stosowane z powodzeniem w wielu krajach europejskich, np. we Francji, Włoszech, Belgii czy Czechach. Kasze, makarony, konserwy po upływie daty minimalnej trwałości wciąż nadają się do spożycia - zapewnia Maria Kowalewska, dyrektor ds. edukacji i komunikacji w Federacji Polskich Banków Żywności.
Zdaniem Wojciecha Jarosa, dyrektora Banku Żywności w Łodzi, nowe przepisy pozwolą na bardziej precyzyjne określenie skali marnowania jedzenia w Polsce. Sklepy bowiem będą musiały podawać informacje o tym, jaki procent żywności trafił na cele charytatywne.
- Ważne jest także to, że pół procent wartości zmarnowanej żywności będzie przekazane na cele edukacyjne - mówi Wojciech Jaros. - Rodzą się tylko obawy, czy będzie to wspólny, jednolity projekt, a to najlepsze rozwiązanie. Obawy może rodzić to, kto będzie ponosił odpowiedzialność za żywność złej jakości. Przy nadawaniu terminów przydatności do spożycia, producenci często zachowują margines bezpieczeństwa. W skrajnych przypadkach może się jednak zdarzyć, że do organizacji trafi żywność popsuta. Kto wówczas poniesie za to odpowiedzialność?
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?