Przypomnijmy, że w listopadzie sąd skazał Marcina B. na 15 lat pozbawienia wolności. Listopadowy wyrok zaskarżyli: prokurator, który domagał się 25 lat oraz obrońca oskarżonego, który wnosił o łagodniejszą karę. Apelację wygrał adwokat.
W październiku 2009 roku przed jedną z willi na obrzeżach Konina zauważono leżącego w kałuży krwi 55-letniego Ryszarda B. Pogotowie zabrało również jego syna, 26-letniego wówczas Marcina z poderżniętym gardłem i nadgarstkami. Obrażenia młodszego mężczyzny nie były poważne, ale pobity i wielokrotnie uderzony nożem ojciec zmarł w szpitalu. Marcin powiedział wtedy, że napadli ich nieznani mężczyźni.
Syn twierdził, że studiuje. Ale to była nieprawda
Dopiero w lipcu 2010 roku pod bar Feniks, należący do rodziny B. zajechały dwa samochody z uzbrojonymi policjantami, którzy wyprowadzili podejrzanego - syna ofiary. Po zatrzymaniu Marcin B. płacząc przyznał się do zamordowania ojca. Powiedział, że przez kilka lat nie potrafił przyznać się rodzicom - zwłaszcza tacie, że został skreślony z listy studentów Politechniki Poznańskiej. W swoich kłamstwach zaszedł tak daleko, że zaprosił ich - oraz swoją dziewczynę, na absolutorium, które miało się odbyć 24 października.
Dwa dni wcześniej ujawnił jednak prawdę. Ojciec, który płacił prawie 2 tys. zł za semestr fikcyjnej edukacji syna, i zdążył się wszystkim pochwalić, że Marcin to nie tylko świetny sportowiec - trenował ju jitsu, osiągając poziom Mistrzostw Polski - ale również inżynier PP, wściekł się. Uderzył syna i powiedział, że go zabije. Akurat trzymał w ręku nóż, którym otwierał puszki z farbą. Nie pozwolił mu wyjść z domu...
Mężczyźni rzucili się na siebie. Młodszy i wysportowany odebrał nóż. Po starciu Marcin B. zamiast wezwać pogotowie do ojca, postanowił popełnić samobójstwo. Nieskutecznie.
Zamiast 15 lat Marcin B. spędzi w celi o 7 lat mniej
Koniński Sąd Okręgowy ustalił, że w pozornie idealnej i dobrze sytuowanej rodzinie - po zagranicznych kontraktach ojca - nie brakowało konfliktów. Mimo tego sąd uznał, że silne wzburzenie oskarżonego nie było klasycznym "afektem". Stwierdził, że Marcin B. chciał zabić ojca i dlatego skazał go na 15 lat.
Podczas wtorkowej rozprawy odwoławczej przed poznańskim Sądem Apelacyjnym oskarżyciel i adwokat przedstawiali swoje argumenty. Sąd po naradzie ogłosił wyrok: 8 lat pozbawienia wolności. - Pokrzywdzony był człowiekiem despotycznym, nie znoszącym sprzeciwu. Oczekiwał, że syn spełni jego ambicje - mówił sędzia Przemysław Grajzer. - Musimy przyjąć, że pierwszy zaatakował pokrzywdzony, który bardzo zdenerwował się informacją, że absolutorium nie będzie.
Wtorkowy wyrok jest już prawomocny.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?