Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konin - Mięsa nie zabraknie

Ola Braciszewska
Tomasz Porwan jeszcze wczoraj szukał wsparcia u posłanki Elżbiety Streker-Dembińskiej
Tomasz Porwan jeszcze wczoraj szukał wsparcia u posłanki Elżbiety Streker-Dembińskiej Ola Braciszewska
Weterynarze z powiatu konińskiego włączyli się w ogólnopolski protest przeciwko zmianom w inspekcji weterynaryjnej oraz w sprawie opłat i wynagrodzeń weterynarzy. Wczorajsze porozumienie z rządem nie uspokoiło konińskich lekarzy. – Trzy lata temu też dostaliśmy obietnicę i nic się nie zmieniło – mówią.

Lekarze weterynarii w całym kraju przeciwstawili się planom ministra rolnictwa połączenia Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej z Inspekcją Ochrony Środowiska, z których miała powstać jedna Inspekcja Bezpieczeństwa Żywności. – Nie chcemy wprowadzania zewnętrznego kierownictwa, bo to nie daje szansy na niezależność tej instytucji. Poza tym to rozbija całą strukturę, która zapewnia nam jedne z najlepszych warunków w Europie. Mamy od dawna programy, które zabezpieczają zdrowie ludzi i eksport żywności – mówi Tomasz Porwan, weterynarz ze Skulska i członek izby zawodowej weterynarzy.

Czarę goryczy w kontaktach z ministerstwem przelało obniżenie opłat za wystawianie świadectw zdrowia dla zwierząt oraz zniesienia ich dla trzody kierowanej do uboju. Z początkiem stycznia weterynarze w całym kraju odstąpili od prowadzenia szczepień zwierząt i badania mięsa. Do ogólnopolskiego protestu przyłączyli się również weterynarze z powiatu konińskiego.

– Większość z nas nie pracuje. Tylko dwóch kolegów ma jeszcze umowy do połowy stycznia i do tego czasu będą prowadzić nadzór nad ubojem – mówi Tomasz Porwan. – Jeśli tak dalej pójdzie, to staną zakłady rzeźnicze, a w sklepach zacznie brakować mięsa i wędlin – dodaje.

Taka wizja przeraziła nie tylko konsumentów, ale również właścicieli rzeźni. Stanisław Ziemniarski prowadzi Zakład Rzeźniczo-Wędliniarski w Dobrosołowie (gm. Kazimierz Biskupi). Jego wyroby trafiają do 13 sklepów w powiecie konińskim i słupeckim. – Codziennie patrzę z niepokojem, czy weterynarz przyjedzie. Na razie wiem, że będzie do końca stycznia. Sytuacja zmienia się jednak z dnia na dzień. Rozumiem weterynarzy, ale denerwuję się, co będzie dalej – mówi Stanisław Ziemniarski. – Jeśli weterynarz nie przyjedzie, to zakład stoi. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie mogli sprzedawać mięsa. Zatrudniamy 60 osób, mamy sklepy, kredyt. Mam nadzieję, że wszystko się pozytywnie zakończy – dodaje Ziemniarski.

Wczoraj, podczas trzecich już negocjacji lekarze weterynarii porozumieli się w końcu z rządem. Ministerstwo zobowiązało się przygotować do końca tygodnia rozporządzenia związane z waloryzacją wynagrodzeń weterynarzy oraz podniesieniem opłat za nadzór nad ubojem. Kompromis ucieszył konińskich lekarzy, ale ich nie uspokoił. Weterynarze czekają bowiem na konkretne i wiarygodne posunięcia. Jak mówią, kilka lat temu również im dużo obiecywano, a nic się nie zmieniło.
– Protest jest zawieszony, ale czekamy na oficjalny komunikat Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej. Razem z nim przyjdą też instrukcje co mamy dalej robić – mówi Porwan.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto