18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konin. Irena Wawrzyniak i pasja [ZDJĘCIA]

Beata Pieczyńska
Konin. Irena Wawrzyniak
Konin. Irena Wawrzyniak Beata Pieczyńska
Konin. Irena Wawrzyniak i jej pasja ściągnęły nas ciekawością. Zajrzeliśmy do domu byłej dziennikarki, obecnie szefa Biura Obsługi Pielgrzyma w Licheniu i opiekunki licheńskiego muzeum. Poprosiliśmy Irenę o to by pokazała nam cudeńka, które powstają spod jej rąk.

Jej miasto to Konin. Irena Wawrzyniak jednak większość czasu spędza w Licheniu. Tam pracuje. Była dziennikarka Gazety Wyborczej, Głosu Wielkopolskiego, Gazety Poznańskiej a wcześniej jeszcze konińskiej lokalnej rozgłośni radiowej, odeszła z mediów w 2000r.
Trafiła do Lichenia, w którym rozkręciła biuro prasowe, wydawnictwo, zajęła się promocją sanktuarium. Stworzyła biuro obsługi pielgrzyma. To przy jej udziale powstają w Muzeum w Licheniu fantastyczne wystawy. Ta - przygotowana z okazji 150 lecia Powstania Styczniowego była mistrzowska. Liczył się nie tylko pomysł z jakim podeszła do jej realizacji, ale aranżacja, sceneria i wiedza, jaką podzieliła się tworząc ją.


To Licheń i Irena.

Ale...Jest jeszcze - Konin, Irena Wawrzyniak i jej pasja.

Artystka od kilku lat bawi się gliną. Spod jej rąk wychodzą niepowtarzalne ceramiki; misy, talerzyki, wazony ale i nieużytkowe dziwadła, które mogą być wszystkim i niczym a na pewno są małymi dziełami sztuki.
- Lubię glinę. Na początku jest twarda i zimna a gdy zaczynasz ją modelować, robi się mięciutka i ciepła. Glina przypomina człowieka. Gdy zaczyna się go głaskać i rozmawiać z nim, też zaczyna mięknąć - tłumaczy koniński artystka.
Jej pracownia to - Konin.
Irena Wawrzyniak lepi z gliny w swoim 60 metrowym mieszkaniu. Zbiera ulepione cudeńka i gdy ma ich z 30, to pakuje je do samochodu i wywozi do zaprzyjaźnionych artystów na Śląsk. Oni mają piec i tam utrwala to co przez pół roku robiła w domu.
Do sztuki ciągnęło ją zawsze. Irena zanim urodziła swoich dwóch (dorosłych już) synów skończyła Liceum Plastyczne w Poznaniu. Prócz gliny, Irena Wawrzyniak jeszcze maluje.
- To mnie uspokaja - tłumaczy. Nazywa obrazy od chwili w której powstały. Jest: "Płonę", "Bardzo Brzydkie Pisklątko", "Ciepły letni poranek" - to kilka spośród prac, które sfotografowaliśmy. Ostatnie to Tryptyk - opowieść o ojcu, który odchodząc powiedział: " Za dwa miesiące umrę".
- Takie zdanie zostaje na całe życie w człowieku, który kogoś traci - tłumaczy Irena.
Podczas wizyty w domu artystki, Irena Wawrzyniak nie tylko pięknie opowiadała o ugłaskiwaniu ludzi, bawieniu się gliną i życiu, ale częstowała kawą. Ta podobnie jak wszystko czym się podzieliła była wyjątkowa: Ugotowała ją w garnuszku na piecyku gazowym dosypując cynamonu i kardamonu. Pachniało w domu sztuką i dobrą atmosferą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto