Taka teza wyda się melomanom obrazoburcza - ale fanom rocka już znacznie mniej. Czas płynie bowiem nieubłaganie: po śmierci Richarda Wrighta Pink Floyd nie zagrają już w oryginalnym składzie, podobnie jak Beatlesi po zgonach Johna Lennona i George'a Harrisona, Led Zeppelin bez Johna Bonhama, a już zwłaszcza Queen bez Freddiego Mercury. Równocześnie jednak lata weryfikują twórczość ich autorstwa jako zbyt doniosłą (dla zbyt wielu słuchaczy), by ich najciekawsze dzieła miały popaść w zapomnienie. Stąd coraz większa potrzeba ich przypominania starej i nowej widowni, także - i tu analogia do uznanych klasyków - przez innych wykonawców niż oryginalni.
Niemiecka grupa RPWL, którą zobaczyliśmy w ożywionym po dłuższej przerwie dawnym kinie, podeszła do twórczości Pink Floyd z wielkim pietyzmem. Nie zdecydowała się na wybór kompozycji z różnych płyt - zagrała w całości materiał z płyt "Animals" i "Wish You Were Here".
Postarała się też o wysmakowane i korespondujące z tematami utworów wizualizacje, a realizator dźwięku dokonał cudu, by zamiast zwykłego stereo słuchacze usłyszeli dźwięk kwadrofioniczny. Co prawda faworyzowało to osoby siedzące na środku widowni, ale efekt "przepływania" dźwięku w dwóch płaszczyznach jest ciągle rzadkością na koncertach - bo przecież nie w zaciszu kina domowego... Można założyć, że RPWL - zespół mający pzrecież swój autorski dorobek - potrafiłby dołożyć trochę współczesnych brzmień do utworów sprzed ponad 30 lat. Wyraźnie jednak tego unikał i takie chyba były też oczekiwania widowni.
Tego typu wydarzenia będą powtarzać się coraz częściej - zachętą dla ich organizatorów będzie chociażby informacja, że grając swoje własne piosenki, RPWL przyciąga o wiele mniej słuchaczy, niż sięgając do rockową klasykę. Po drugie przykład idzie z samego Olimpu muzyki klasycznej. Tylko w dyskografii założonej przez sir Thomasa Beechama londyńskiej Royal Philharmonic Orchestra znajdziemy symfoniczne opracowania już nie tylko utworów Beatlesów, Pink Floyd czy Queen, ale też Genesis, Abby, R.E.M. i Eltona Johna. Hipoteza, że za kolejne kilkadziesiąt lat w programie 1581. Koncertu Poznańskiego w Auli UAM na równych prawach wykonywane będą dzieła Mozarta, Watersa, Griega i McCartneya, jest całkiem prawdopodobne.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?