Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kim jest Jolka Rosiek, która straciła głowę dla prezydenta Andrzeja Dudy? "Nie nazywajcie mnie stalkerką" [17.07.2020]

Łukasz Winczura
Łukasz Winczura
Andrzej Duda i Jolka Rosiek w Zakliczynie
Andrzej Duda i Jolka Rosiek w Zakliczynie
Popularnością może przebić słynną w latach 90. Marzenę Domaros, znaną bardziej jako Anastazja Potocka, która chwaliła się sejmowymi podbojami miłosnymi, jest dużo bardziej sławna niż Izabela Pek, której płomienny romans z byłym już posłem PiS Stanisławem Piętą rozgrzewał opinię publiczną przed kilkoma miesiącami. A i niegdysiejsze afekty Izabeli Olchowicz, żywione do byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza pokrywają się pąsem przy jej wyczynach. Kto taki? Jolanta Rosiek, która uparcie twierdzi, że jest w związku z prezydentem Andrzejem Dudą. A ich miłość ma trwać już kilka lat.

Zaczęło się od jednego zdjęcia

Środa, 12 lutego. Prezydent Andrzej Duda odbieraa tytuł honorowego obywatela gminy Zakliczyn. Po uroczystej sesji spotyka się z mieszkańcami. Cierpliwie ściska dłonie, rozdaje autografy i pozuje do zdjęć. Tuż przed godziną 17 dochodzi do nietypowej sytuacji. Andrzejowi Dudzie na szyję rzuca się młoda kobieta, która później robi sobie selfie z prezydentem. Na fotografii widać wyraźnie wielkie zafascynowanie kobiety prezydentem. W tle widzimy jeszcze jednego uśmiechającego się mężczyznę. Jak się później dowiemy w rodzinnej miejscowości Jolki, ma to być jeden z jej znajomych.

„Gdy przytuliłam Andrzeja tak mocno to potem podszedł do mnie fotograf prawdopodobnie z kancelarii i powiedział ,,z Panią najpiękniejsze zdjęcie wyszło :)" fajnie, tylko chciałabym je zobaczyć, a nie wiem kto ma” - zanotowała na Twitterze.

Okazało się, że ma je firma, która obsługuje małopolski urząd marszałkowski. I tak zaczyna się prawdziwa telenowela, która trwa do dziś.

„Pocałowałam go w szyję chyba kilka razy wczoraj. Byłam tak podjarana, że nie wiedziałam co mówić. Najchętniej bym go nie wypuszczała z ramion… ale rzeczywistość jest okrutna” - komunikuje Jolka następnego dnia przed południem.

I dopiero się rozkręca. Zapytana przez jednego i internautów, jak wyobraża sobie spędzenie Walentynek z prezydentem, wyznaje bez ogródek: „Najcudowniej, jakby się dało. Tym bardziej, że to byłby czas gdzie bylibyśmy w końcu sami … moglibyśmy na spokojnie porozmawiać, zjeść kolację, pójść na wieczorny spacer, a potem może wspólna kąpiel i łóżeczko”

Co w sercu to na Twitterze

W sieci zaczyna się gotować. Jolka Rosiek wzbudza skrajne emocje. Dla jednych jest trollem z WSI, osobą, która wymaga leczenia psychiatrycznego. Inni – mniej lub bardziej szczerze – kibicują uczuciu, nad którym rozpływa się panna Rosiek. By uwiarygodnić swoją wersję, prezentuje screeny SMS-ów, które przychodziły z konta „Andrzej < 3”

„Szkoda, że nie udało się zobaczyć przed moim wyjazdem”, „Ja też chciałem Kochanie myślałem, że się uda”, „Szkoda, że nie mogę być przy Tobie cały czas” - to próbka z 20 listopada.

„Ja i tak przyjadę co Ciebie za jakieś 2 godziny i będę czekał, póki nie zechcesz ze mną porozmawiać”. „Przykro mi, że nie chciałaś się spotkać”. „Mówili, że jak pojedziesz, to coś Ci się stanie, dlatego chciałem Cię zatrzymać. Ale wiem, że myślisz inaczej”. To z kolei wypisy z 11 listopada.

Coraz więcej osób jest przekonanych, że Jolka konfabuluje. Dowody? Mówiąc oględnie, nie najwyższych lotów polszczyzna w wykonaniu głowy państwa „Mówili, że Prezydent ma miód na ustach. A tu tyle błędów językowych i interpunkcja przedszkolaka. Jak to możliwe?” - zżyma się jeden z intenautów. „Wyznania na poziomie gimbazy” - dodaje inny. Znajdują się też inne nieścisłości, związane z kalendarzem prezydenta. Według ich niemożliwa była randka w przeciwległej części Małopolski.

Jolka się nie zraża. Na swoim Twitterze @91lorealou prezentuje inne screeny obrazujące jej rzekomą korespondencję z Andrzejem Dudą. A ciekawym nie szczędzi opisów uczucia. Twierdzi, że Andrzej Duda miał już mieć złożone dokumenty rozwodowe, także w sądzie kościelnym ale na przeszkodzie stanęła kampania prezydencka. Uważa, że prezydent jest izolowany przez swoje otoczenie. Dowód? Kolejny list. Jest godzina 2:42 w nocy.

„Kochanie. Przysiągłem Ci, że nie będę kandydować więcej, więc się nie smuć. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię i kiedy bo wiesz, że Jarek się w życiu na to nie zgodzi. Nie interesuje czy ja chcę kandydować tylko bez względu na to uwzględniają mnie w sondażach. Dobrze wiesz, że nigdy nie chciałem być prezydentem. (…) Kochanie oni mnie zmuszają do ciągłego udawania, do robienia pozorów, jak ja np. powiem, że nie przytulę Agaty, to w takim razie Tobie coś się złego stanie. (…) Boję się, że jeśli nie zrobię tego, co mówi to Tobie się coś faktycznie stanie, że ktoś Cię skrzywdzi, uderzy czy coś”.

Na nieśmiałą sugestię internauty, by zadzwoniła do Pałacu Prezydenckiego, Jolka odpowiada natychmiast.

„Jakby tak każdy mógł się dodzwonić, to ja zamiast pisać tutaj zwyczajnie bym do Niego zadzwoniła. Do Niego tylko zaakceptowane numery mogą dzwonić i się kontaktować, i nie On decyduje które to numery”.

„Andrzej, powiedz, jak jest naprawdę”

W ubiegły piątek w sieci pojawił się filmik, który miał uwiarygodnić rewelacje, którymi od kilkunastu dni karmi internet Jolka Rosiek. Nagranie jest niezbyt wyraźne. Występuje na nim kobieta, która miała być świadkiem spotkań Andrzeja Dudy i Jolanty Rosiek. Nagranie trwa niespełna trzy i pół minuty.

- Chciałam powiedzieć kilka słów o sytuacji związanej z moją przyjaciółką Jolką Rosiek. Ponieważ ostatnio, kilka dni temu miała sytuację, że ona spotkała się w końcu ze swoim ukochanym Andrzejem. Ogólnie wyglądało to, jak wyglądało, że nie porozmawiali. (…) Czemu nie wykorzystał sytuacji mimo że wiele razy powtarzał jak bardzo mu zależy na rozmowie z nią, ale chyba rzeczywiście się boi tych ludzi, którzy są w jego otoczeniu. Chciałam tylko powiedzieć, że potwierdzam to, co mówi Jolka, że ona się z Andrzejem spotykała. Spotykała się w moim towarzystwie. Poza tym nie wiem, jak to komentować, bo cała sytuacja zaczyna się robić śmieszna – twierdzi kobieta.

Z jej wypowiedzi wynika, że to prezydent miał być inicjatorem spotkań, ale jednocześnie bał ich się.

- Więc słuchaj, Andrzej. Jeśli to oglądasz, to nie rozumiem cię naprawdę. Bo jeżeli jest prawdą, co mówiłeś, że ją kochasz, to powinieneś to udowodnić teraz, jak masz okazję uwolnić się od tych ludzi. Tak, że proszę cię, choć raz w życiu zrób coś jak mówisz – apeluje kobieta.

Wszystkich wątpiących bohaterka filmu prosi o kontakt. Problem jednak w tym, że nie zdążyła się przedstawić.

Do poniedziałku film miał ponad 14 tysięcy wyświetleń.

Jolka zmienna jest

Jolka Rosiek ma 27 lat. Na swoim koncie facebookowym pisze, że mieszka w Nowym Sączu. Próbujemy umówić się na wywiad. Początkowo wszystko układa się optymistycznie. W piątek, 14 stycznia, jesteśmy już znajomymi na facebooku. Nasza bohaterka bez problemów godzi się na spotkanie. Dokładny termin mamy ustalić w niedzielny wieczór. W niedzielę rozmawiamy na wideo czacie. Jolka jest pod wrażeniem inauguracji kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy.

- To było dla mnie niezwykle mocne przeżycie uczuciowe – podkreśla.

Umawiamy się na wtorek. Mamy się spotkać pod kościołem w Łososinie Dolnej około południa. Żeby niepotrzebnie się szukać, Jola przesyła swój numer telefonu.

Wszystko zmienia się we wtorek, tuż po północy. Dostajemy wiadomość tej treści. „Przepraszam, że tak późno ale chciałam odwołać to spotkanie, bo jednak niestety nie dam rady póki co. Przepraszam raz jeszcze za niedogodności. Póki Andrzej nie odniesie się do sprawy to na razie nie chce udzielać wywiadów. Dobrej nocy”.

Na nieśmiałą sugestię, że pan prezydent, bo chyba o tym samym Andrzeju myślimy, może nie chcieć „odnieść się” do sprawy, dostajemy odpowiedź: „Piszę z imienia bo to jednak nie tylko prezydent, dla mnie to przede wszystkim ukochany. A to czy się odniesie to już zależy od Niego, chce żyć w kłamstwie to proszę bardzo. Miłego dnia”.

Przypadkiem dowiadujemy się, że nasza bohaterka jest mieszkanką małej wioski w okolicach Łososiny Dolnej. Tutaj nie tylko Jolka Rosiek jest zafascynowana Andrzejem Dudą. Pięć lat temu w wyborach prezydenckich dostał 377 głosy na 437 wydanych kart głosowania. To dało poparcie na poziomie 86,27 procent.

W miejscowości wszyscy wypierają się ze znajomości z nasza bohaterką. Po chwili mieszkańcom rozwiązują się jednak języki. Udaje nam się dowiedzieć, że Jolka „uczyła się na sprzedawczynię”, że ma liczne rodzeństwo, z którego część jest już „na swoim” że ostatnio nie pracuje, tylko opiekuje się rodzicami, że jakiś czas przebywała na Wyspach. Tam miała rozstać się ze swoim chłopakiem, co miała dość mocno przeżyć.

Dumni jednak z zachowania swojej rodaczki nie są.

- Coś słyszałam, moje dzieci się z nią znają. Ale w szczegóły nie wnikam, bo mnie to nie interesuje - mówi sołtys wsi.

- Ja nie wiem, czy to poważne, mówić takie rzeczy. Przecież chodzi o pana prezydenta. Nie chcę się wypowiadać – słyszymy pod kościołem.

Od napotkanego przechodnia dowiadujemy się, jak trafić do rodzinnego domu Joli Rosiek. Jedno z okien mieszczące się na drugim piętrze jest szczelnie zasłonięte. Po podwórku spacerują kury. Wejście do domu od tyłu – grube drewniane drzwi, na których wyrzeźbione jest nazwisko Rosiek oraz inicjały imion. Zanim zdążyliśmy zapukać, drzwi uchyliły się. Staje w nich młoda kobieta, z twarzy podobna do Jolki.

- Dzień dobry, czy można było porozmawiać z panią Jolą? - pytamy.

- Proszę poczekać. Zapytam – słyszymy w odpowiedzi.

Po dwóch minutach drzwi ponownie się otwierają.

- Jola powiedziała, że nie chce rozmawiać. Do widzenia – słyszymy.

Jeszcze w drodze powrotnej dostajemy wiadomość od Jolki.

„Mam nadzieję, że Pan nie napisze takich głupot jak reszta mediów (…) Choćby te teksty o molestowaniu rzekomym, czy nazywanie mnie stalkerką albo porównywanie mnie do osoby której Andrzej raz odpisał, a która zmieniła Nick na taki jak ja i potem byłam kojarzona z tą osobą a tym samym wulgarną nazwą, media piszą o tym a zapominają jak łatwo można zmienić nazwę profilu w jednej sekundzie. Ja jestem otwarta na rozmowę ale nie w taki sposób że ktoś mnie nie uprzedza. Lubię być umówiona, i przygotowana. Poza tym nie rozumiem, dlaczego wszyscy chcą rozmawiać ze mną, a nikt nie ma odwagi zapytać Andrzeja o moją osobę”.

Powodów do dumy nie ma

Wiesław Gałązka, specjalista od marketingu politycznego uważa, że cała sprawa nie przysporzy Andrzejowi Dudzie zaufania.

- Przecież wiele osób pamięta mu z początków kadencji korespondencję z osobą o internetowym pseudonimie „ruchadło leśne”. Jeśli cała sytuacja okazałaby się prawdą, byłoby to niezwykle upokarzające dla prezydenta. Zresztą ktoś powinien doradzić coś w tych kwestiach głowie państwa. Te płomienne spojrzenia w kierunku szefowej swojego sztabu Jolanty Turczynowicz-Kieryłło dają paliwo do internetowych złośliwości – uważa.

Gałązka nie wyklucza, że Jolka Rosiek może być klasyczną psychofanką. W takim przypadku cała sprawa rozejdzie się wkrótce po kościach.

- Bo, umówmy się, nie jest to romans na miarę Clinton - Levinsky – kończy naukowiec.

Czy „sprawa Jolki” może wpłynąć na prezydencką kampanię wyborczą?

- Wszystko zależy od tego, jak to rozegra opozycja. W każdym razie jak raz coś się przyklei, trudno zdrapać. Co by prezydent albo raczej jego otocznie nie zrobiło będzie źle. Zacznie się tłumaczyć, to będzie, że ma coś na sumieniu. Będzie milczał, plotek będzie coraz więcej – uważa prof. Kazimierz Kik, socjolog.

Póki co, kancelaria prezydenta wyprodukowała bardzo ciepły spot, w którym Agata i Andrzej Dudowie nie szczędzą sobie czułości. A mają ku temu ważny powód. Kilka dni temu świętowali ćwierćwiecze swojego małżeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto