Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarmark Świąteczny. W Koninie lepszy niż w Berlinie? Jest jeden duży powód, by tak myśleć

Marcin Maliński
Marcin Maliński
W Koninie Jarmark Bożonarodzeniowy powoli wpisuje się w naszą tradycję. Organizowany od 2015 roku świąteczny kiermasz rękodzieł i smakołyków cieszy się dużym zainteresowaniem mieszkańców miasta i okolicznych miejscowości. Choć nie jest to wielka impreza rodem z dużych miast, to ma ona swój urok i klimat. Dla porównania odwiedziliśmy jeden z najpopularniejszych jarmarków w Europie – czyli w Berlinie – a w zasadzie kilka z nich. Czy warto wybrać się tam, by poczuć prawdziwą świąteczną atmosferę? Jak to wygląda cenowo?

Spis treści

Jarmark w Koninie. Świąteczny klimat i miła atmosfera

Dwa dni to zdecydowanie za mało, by nacieszyć się jarmarkiem w Koninie, podczas gdy w Berlinie te trwają około miesiąca. Nie ma się jednak co dziwić – do naszych zachodnich sąsiadów zjeżdżają się turyści z całego świata chcący zobaczyć świąteczne jarmarki, o których tak głośno. Druga sprawa, że Berlin zamieszkuje prawie 4 mln. ludzi. Tamtejsze jarmarki zarabiają więc same na siebie, a w samym mieście jest ich około 80.

W Koninie jest jeden, nie za duży, mieszczący się na placu Wolności. Tyle wystarczy. Bo po co więcej? Na miejscu mogliśmy znaleźć wszystko, czego od takiego jarmarku się oczekuje, a przynajmniej czego oczekują Polacy. Ma być bigos, grzane wino i oczywiście Święty Mikołaj przyjmujący zamówienia na prezenty od dzieci – bigos był pyszny, grzane wino również, a do Mikołaja długa kolejka przez cały czas.

Ponadto, jarmark w Koninie jest miejscem, gdzie można posłuchać kolęd, zobaczyć na scenie występy lokalnych artystów, czy wziąć udział w przeróżnych animacjach i warsztatach. Choć obejście całego placu Wolności, zwracając uwagę na każdy element jarmarku, nie zajmuje dużo czasu, to z pewnością każdy znajdzie coś, by na chwile przystanąć, napić się wina albo zjeść ciasto – lub jedno i drugie. Na jednym z większych Jarmarków w Berlinie znalezienie kawałka miejsca dla siebie graniczy z cudem, ale o tym poniżej.

Jarmark w Koninie. Dużo swobody i krótkie kolejki po świąteczne smakołyki.

ZOBACZ TAKŻE

Jarmarki świąteczne w Berlinie. Mnóstwo atrakcji, i jeszcze więcej ludzi

Na jednodniowy wyjazd do Berlina wybraliśmy się autokarem, wyjechaliśmy po 6 rano, by o północy być z powrotem w Koninie. Wycieczka została zorganizowana przez ślesińskiego radnego Marka Ejmę, który już nie pierwszy raz zabrał tam ze sobą grupę 50 osób. Na miejscu spotkaliśmy się z przewodniczką i wyruszyliśmy w miasto.

Po czterech godzinach ciekawego oprowadzania doczekaliśmy się punktu kulminacyjnego wyprawy – wyjścia na jarmark świąteczny na Alexanderplatz, nieopodal wieży telewizyjnej. Wcześniej jednak odbyliśmy krótki przystanek na mniejszym jarmarku, który z pewnością mieszkańcom Konina przypadłby bardziej do gustu. Dlaczego?

A dlatego, że można było tam złapać oddech, co na placu Aleksandra graniczyło z cudem. Zapewne wpływ miała na to także pora, o której odwiedziliśmy jarmark, a było to późne popołudnie. Z pewnością południowe godziny są znacznie lepszą porą na zwiedzanie tamtejszych jarmarków, no chyba że lubimy ścisk, tłok i nie tyle długie kolejki po wino czy coś do zjedzenia, ale wręcz ludzkie korki, w których trzeba poczekać, by móc zrobić kilka kroków do przodu.

Następnym razem – o ile do takiego dojdzie – jarmark w Berlinie odwiedzimy jeszcze za jasności, choć po zmroku jest znacznie ładniej, dzięki niezliczonym iluminacjom. To jednak nie ma żadnego znaczenia, gdy walczymy „o przetrwanie” w wielotysięcznym tłumie.

Jeden z mniejszych jarmarków w Berlinie przed zapadnięciem zmroku. Im później, tym więcej ludzi.

Marcin Maliński

Koszt wyprawy do Berlina. Pociągiem bezpośrednio

Najtańszym sposobem, aby dostać się do Berlina i z powrotem jest zorganizowana wycieczka autokarem. W naszym przypadku było to 170 zł w obie strony, wliczając w to opłacenie przewodnika. Im więcej osób pojedzie, tym będzie taniej.

Gdybyśmy jednak chcieli wybrać się na własną rękę, warto zwrócić uwagę na ofertę PKP. Z Konina możemy dojechać bezpośrednio do Berlina szybkim pociągiem – podróż trwa od 3,5h do 4 godzin. Najlepszą opcją jest wybranie pociągu, który z Konina odjeżdża o 6.37 rano – na miejscu melduje się chwilę po 10.00. Pociąg ten kursuje od poniedziałku do soboty – w niedzielę odjeżdża po 8.00. Ile kosztuje bilet?

Jeżeli nie posiadamy żadnej zniżki, taka wyprawa wiąże się niestety ze sporym wydatkiem. Bilet normalny w jedną stronę kosztuje trochę ponad 230 zł – w dwie strony to już niemal 470 zł. Posiadacze legitymacji studenckiej, czy uczniowskiej pojadą o prawie połowę taniej, co już nie wygląda tak strasznie.

Darujemy sobie przeliczanie średnich kosztów podróży samochodem, bo co to za jarmark bożonarodzeniowy, gdy nie można się napić grzanego wina. No chyba, że wyjedziemy z powrotem następnego dnia… To jednak musicie policzyć sami zgodnie z tym, jakim autem podróżujecie.

Berlińskie aniołki, przechadzające się po jednym z tamtejszych jarmarków bożonarodzeniowych.

Marcin Maliński

ZOBACZ TAKŻE

Ile pieniędzy zabrać ze sobą?

Oczywiście wyjeżdżając do Berlina musimy pamiętać, aby wcześniej wymienić trochę złotówek na Euro. Drobne przydadzą nam się nie tylko na atrakcje oferowane przez tamtejsze jarmarki, ale także na podstawowe potrzeby, takie jak toaleta (50 euro centów), czy porządny obiad w restauracji (około 10/15 euro). Stołowanie się na jednym z jarmarków może nas pozbawić znacznej sumy.

Nie chcąc tracić zbyt wiele czasu, postanowiliśmy udać się najpierw na jarmark, by dopiero później coś zjeść. Nie spodziewaliśmy się jednak, że wejście w tłum będzie oznaczało, że na trochę tam utkniemy. Udało nam się zboczyć przy jednym ze stoisk, gdzie serwowano tradycyjną niemiecką kiełbasę w bułce, karkówkę w bułce i jakiś inny rodzaj mięsa… także w bułce. Kiełbasa kosztowała 5 euro, karkówka 8.

Po szybkim zjedzeniu w ścisku skierowaliśmy się do wyjścia. Nim tam dotarliśmy trochę to potrwało, ale w końcu się udało. Z placu Aleksandra udaliśmy się na drugi, mniejszy jarmark po drugiej stronie wieży telewizyjnej. Tam tłok już mniejszy, jednak nieznacznie. Nie chcieliśmy jednak opuszczać jarmarku bez spróbowania Glühwein, czyli grzanego wina. To kosztowało 5 euro plus 3 euro za kubek, gdyż raczej nie dostaniemy tam w wina w „jednorazówce”. Taki kubek możemy później zwrócić, a wpłacona kaucja zostanie nam zwrócona. Jest to jednak fajna pamiątka, więc warto przemyśleć jego zatrzymanie

Podsumowując – jeżeli chcemy wybrać się na jarmark bożonarodzeniowy do Berlina i zamierzamy spędzić tam cały dzień, aby nie głodować i też sobie nie żałować na każdym kroku, to powinniśmy zabrać co najmniej 50 euro.

Glühwein, czyli grzane wino serwowane jest w szklanych kubkach, za które należy wnieść odpowiednia kaucję. Taki kubek możemy zatrzymać, lub zwrócić, a pieniądze dostaniemy z powrotem.

Marcin Maliński

ZOBACZ TAKŻE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto