Drugi spacer literacki. Tym razem przez październikowy nowy Konin
Tu mieszkały w dzieciństwie Julka i Majka Małeckie.
Stojący naprzeciw Megawat, gdzie życie toczyło się na pełnym gazie dosłownie
i w przenośni, nie był, niestety, tym co Kolorowa. Kogo się tam nie widywało! Schabowego z kapustą potrafił obstalować
chudy jak tyka Kobuszewski, prezenter telewizyjnego Wielokropka, bawiący
widzów w parze z sięgającym mu do pasa Kociniakiem. Kręcił odcinek serialu
Barbara i Jan na podkonińskiej odkrywce Pątnów, więc wpadł wrzucić coś
na ruszt. Albo Kunicka z Kydryńskim posprzeczali się w sam raz pod podłogą Julki i Majki. Na ostro! Któreś z nich chlusnęło kawą czy rzuciło szklaną popielniczką. A może to była inna ogólnopolska sława. O, właśnie – Sława, skoro o niej mowa. Ona też niejeden raz wpadała na kolację. Młodziutka piosenkarka Sława Przybylska, ta od Pamiętasz, była jesień i Siedzieliśmy jak w kinie na dachu przy kominie. Gwiazda krajowa pierwszej wielkości. Co rusz puszczali w radio jej
piosenki. A Julka i Majka widziały ją z własnego balkonu, jakby odwiedziła ich
mieszkanie niczym dobra znajoma. Plotkowało się, że ona tu często bywa, bo ma w Koninie chłopaka, bodajże na ulicy Wojska Polskiego, za żelaznym mostem.
Któregoś dnia gruchnęła wieść
o pojawieniu się w Kolorowej samego Iwaszkiewicza. Największego polskiego
pisarza! Pół miasta zaglądało przez ogromne frontowe szyby, chociaż mało kto
wiedział, jak ten Iwaszkiewicz wygląda. Ale żeby pił wódkę w konińskiej restauracji ktoś, kto figuruje w szkolnym podręczniku jako założyciel przedwojennej grupy Skamander, a do tego kolega poety Tuwima, który napisał sławny wiersz o lokomotywie i dawno umarł? Bliźniaczki podejrzewały w tym mistyfikację, zwłaszcza że o Iwaszkiewiczu dorośli mówili półgębkiem to samo, co o Sławie Przybylskiej. Mianowicie, że ma w Koninie chłopaka! Czwartoklasistkom
Julce i Majce nie mieściło się to podówczas w głowach.