Porażka z Cracovią to wielkie rozczarowanie. Wydawało się, że potknięcia Legii Warszawa, Jagiellonii Białystok, Korony Kielce czy Górnika Zabrze dodatkowo zmobilizują lechitów do walki pod Wawelem i zapowiadany ostry pościg za czołówką nabierze konkretnych kształtów. Ewentualne zwycięstwo pod Wawelem pozwoliłoby podopiecznym Jose Marii Bakero awansować na piąte miejsce i mieć niemal na wyciągniecie ręki ligowe podium.
Niestety, Kolejorz rozegrał kolejny bardzo przeciętny mecz. Właściwie tylko przez 20 minut pierwszej odsłony można mówić, że poznaniacy grali w stylu mistrzów Polski. Potem nastąpił niemal czterdziestominutowy przestój. Cracovia bez problemów radziła sobie z chaotycznymi atakami Lecha, który, co najbardziej boli, nie potrafił przycisnąć, narzucić swojego stylu gry, zepchnąć gospodarzy do defensywy.
Co w tej chwili przede wszystkim różni Lecha od coraz szybciej uciekającej całej ligowej stawce Wisły? Trener Robert Maaskant choć ma skład przypominający wieżę Babel, potrafił te piłkarskie puzzle odpowiednio poskładać i wydobyć z zawodników to, co w nich najlepsze. Znakiem firmowym "Białej Gwiazdy" jest solidna pomoc z szybkimi skrzydłami. Z sześciu bramek, jakie Wisła strzeliła wiosną, pięć było autorstwa trójki piłkarzy - Patryka Małeckiego, Andraża Kirma i Maora Meliksona.
Pomocnicy Wisły nie tylko strzelają gole, ale też zaliczają asysty. W grze Wisły widać wyuczone schematy, jedynym "schematem" jaki raczy nas Lech, to denerwujące wrzutki z obrony do napastników z pominięciem drugiej linii.
Maaskant postawił na stabilność, Bakero stale rotuje składem, a największy problem ma z pozycją prawoskrzydłowego, czyli tam, gdzie bardzo dobrze ostatnio prezentuje się Małecki. Kogo już Hiszpan nie próbował? Wilk, Kiełb, Kriwiec, Kikut, Ubiparip, parę razy w tej roli występował nawet Stilić (ostatnio przez ponad kwadrans w Krakowie). Żaden nie dał drużynie nawet 50 procent tego, co jeszcze niedawno robił Peszko. Z lewą stroną jest niewiele lepiej. Jaki jest tego efekt? Męczarnie z zespołami zaliczanymi do ligowych słabeuszy.
Oczywiście, nie wszystko jest jeszcze stracone. Lech ma zespół, którego potencjał przewyższa wszystkie nasze ligowe zespoły, co udowodniły mecze na arenie międzynarodowej. W tych meczach było widać u naszych piłkarzy zdolność do największych poświęceń. Teraz przy niekorzystnym wyniku trudno drużynie stanąć na nogi i temu nie potrafi niestety zapobiec też Bakero.
Jak zauważył po ostatniej kolejce ekspert Canal+ Mirosław Szymkowiak, Wisła wygrywając trzy pierwsze mecze sezonu, zyskała nad konkurentami nie tylko punktową przewagę, ale też równie istotną, psychologiczną.
- Z własnego doświadczenia wiem, że prowadząc w tabeli z przewagą kilku punktów gra się łatwiej, a na luzie więcej wychodzi. Wisła ma bardzo dobrą sytuację wyjściową w walce o mistrzostwo. Teraz jedzie do Bytomia, gdzie w takiej dyspozycji, jaką prezentuje, powinna sobie poradzić. Tymczasem Lech gra z Jagiellonią i ktoś będzie musiał stracić punkty. A Legię czeka trudny wyjazd do Bełchatowa. Kolejne potknięcia tych zespołów, przy wygranej Wisły, mogą w praktyce oznaczać, że losy tytułu mistrza Polski są rozstrzygnięte - kończy Szymkowiak i trudno się z tą opinią nie zgodzić.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?