Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co dokładnie wydarzyło się w Koninie 11 listopada 1918 roku? Wywiad z autorem książki "Niepodległy Konin"

Aleksandra Polewska-Wianecka
Aleksandra Polewska-Wianecka
11 listopada 1918 roku, w Koninie bardzo wiele się działo - mówi Jacek Wiśniewski, autor bardzo ciekawie i rzetelnie skonstruowanej - oraz wciąż zbyt mało znanej wśród koninian -książki pt. "Niepodległy Konin". - Chętni do przejęcia władzy w mieście byli przedstawiciele dwóch ośrodków: Rady Miasta (już z polskim burmistrzem – rejentem Edwardem Sikorskim) i Polskiej Organizacji Wojskowej. Kiedy przedstawiciele POW zajęli znajdujący się w budynku starostwa magazynek z bronią na dzisiejszym placu Wolności zgromadził się tłum koninian...

Na okładce „Niepodległego Konina” można przeczytać, że urodziłeś się w Kutnie. Jak trafiłeś do Konina? (No chyba, że w Kutnie urodziłeś się jakoś przypadkowo...)

Mam nadzieję, że nie urodziłem się w Kutnie przypadkowo (śmiech). Moi rodzice to kutnowianie. Co ciekawe, mieszkali przy tej samej ulicy. To chyba rzadkość, że moje babcie i dziadkowie mieszkali w odległości dwustu metrów od siebie. W czasie wakacji u dziadków „łapałem” się więc codzienne na dwa podwieczorki. Mieszkałem w Kutnie chyba tylko rok. Rodzicie w poszukiwaniu pracy i mieszkania wyjechali najpierw na tzw. „ziemie odzyskane” do Kostrzyna nad Odrą, a potem (w połowie lat 60.) do Konina. Przez wiele lat pracowali w Hucie Aluminium „Konin”.

O ile dobrze pamiętam, książka „Niepodległy Konin” ukazała się w 2018 roku. Rozumiem, że inspiracją do jej napisania była setna rocznica odzyskania niepodległości?

Oczywiście, że tak. Taka okrągła rocznica aż się prosiła o książkę. Wielu historyków uważa, że 11 listopada jest datą dość przypadkową, a nawet trochę nieszczęśliwie, wybraną dla obchodów naszego Narodowego Dnia Niepodległości. Cały świat tego właśnie dnia obchodzi przecież zakończenie I wojny światowej. Ale akurat 11 listopada w Koninie (w odróżnieniu od wielu innych miast ziem polskich) dużo się działo. Siłą przejęto władzę, a na głównym placu miasta polała się krew młodych Polaków.

Skąd czerpałeś materiały źródłowe? Czy możesz krótko opowiedzieć o tym jak wyglądała kwerenda?

Naszym (nie tylko zresztą naszym), konińskim problemem jest nikłość materiałów źródłowych dotyczących historii miasta. Całe szczęście, że zachowały się roczniki „Tygodnika Urzędowego. Organu Starostwa Konińskiego” z lat 1918-1919. To było moje główne źródło informacji. Do tego doszła „męka” kwerendy katalogów bibliotecznych. Niestety jeszcze nie wszystkie książki z początku XX wieku zostały zdigitalizowane, więc wizyty w czytelniach bibliotecznych były także koniecznością, a że jestem człowiekiem dość leniwym łatwo nie było.

Czy mógłbyś w kilku słowach – dla tych, którzy nie czytali „Niepodległego Konina” – streścić jak wyglądał 11 listopada 1918 roku w naszym mieście?

Obawiam się, że nie da się tego streścić „w kilku słowach”, lepiej jednak przeczytać książkę. W Koninie tego dnia działo się bardzo wiele. Chętni do przejęcia władzy w mieście byli przedstawiciele dwóch ośrodków: Rady Miasta (już z polskim burmistrzem – rejentem Edwardem Sikorskim) i Polskiej Organizacji Wojskowej. Kiedy przedstawiciele POW zajęli znajdujący się w budynku starostwa magazynek z bronią na dzisiejszym placu Wolności zgromadził się tłum koninian. Gdy niemieccy żołnierze, którzy wymaszerowali ze swojego garnizonu by bronić swojego starosty, natrafili na tłum rozgorączkowanych ludzi bez zastanowienia oddali w ich kierunku śmiertelną salwę. W jej wyniku zabito na miejscu pięcioro młodych ludzi, a ponad trzydziestu raniono.

Idąc tym niepodległościowym wątkiem, napisałeś też książkę o Piłsudskim w Koninie. Wydaje się, że książka o Piłsudskim była naturalną konsekwencją „Niepodległego Konina”, czy dobrze myślę?

Jak to się teraz mówi: dokładnie tak. Przygotowując materiały do „Niepodległego Konina” trafiłem na zdjęcia z pobytu (w lipcu 1921 roku) Józefa Piłsudskiego w Koninie. Zbliżająca się kolejna okrągła rocznica, tym razem wizyty naczelnika w Koninie, była asumptem do pracy nad następną książką. Nie byłoby tej publikacji, gdyby nie (dość przypadkowe zresztą) nawiązanie kontaktu ze znawcą historii stacjonującego w tamtym czasie w Koninie 18 Pułku Piechoty, Andrzejem Krysiakiem ze Skierniewic. Pan Andrzej podzielił się ze mną nie tylko swoją wiedzą, ale także bezcennymi, nieznanymi dotąd w Koninie, materiałami fotograficznymi.

Twoja księgarnia mieści się w budynku, który również ma bogatą historię. Ot, choćby w czasie II wojny światowej, funkcjonowała w niej „Kaffe Wartheland”. Czy możemy spodziewać się, że napiszesz w przyszłości także o tej kamienicy?

Mówiąc szczerze nigdy o tym nie myślałem, ale życie mnie nauczyło, żeby nigdy nie mówić nigdy. Oczywiście największym problemem jest brak źródeł, wspomnień i innych materiałów. Niestety remontując kamienicę w jej obszernych piwnicach nie natrafiliśmy na żaden historyczny skarb w postaci np. zeszytu ze wspomnieniami jej dawnych mieszkańców. Ale kto wie co się może jeszcze wydarzyć? Pracuję obecnie dość intensywnie nad wydaniem kolejnej publikacji ściśle związanej z Koninem i jego historią. Mam nadzieję, że sprawię tą książką miłą niespodziankę zakochanym w swoim mieście koninianom.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto