Rozmowa z Grzegorzem Szajkiem, trenerem I-ligowego MKS PWSZ Kon-Bet Konin
Jesteśmy po ciekawym, ważnym i co najważniejsze wygranym meczu z liderem AZS PWSZ Gorzów. Radość jest zatem uzasadniona, ale początek był szalenie trudny zwłaszcza nieudana była pierwsza kwarta. Nie wiem czy pan się zgodzi, ale denerwujące były proste straty i nieefektywna zbiórka.
- Co do strat absolutnie zgadzam się i od razu dodam, że to nie tylko problem z tego meczu. Tych strat mamy około 20-22 w każdym spotkaniu. Jeśli wynika to z nacisku przeciwnika, to mogę to przyjąć, ale jeśli powód jest inny, to jest to straszne i trzeba to eliminować. W meczu z Gorzowem były dwie-trzy straty, które jeszcze mam w oczach. Na tym poziomie po prostu nie powinno ich być.
Inny problem to zbiórka z włanej tablicy.
- To prawda. Na przykład w meczu z Olimpią w Poznaniu 14 razy Olimpia zbierała piłki i zdobywała punkty z, jak ja to nazywam, podwójnych rzutów, czyli po własnym niecelnym rzucie zbiórka i celny rzut. Czyli nasza największa słabość to deska i proste straty.
Od III kwarty z AZS pana zespół kapitalnie zagrał w obronie. Akcje MKS praktycznie zaczynały się pod koszem rywala.
- To o czym pan mówi było zakładane od początku. Mówię o obronie agresywnej. Nie było jednak skuteczności z rzutów wolnych i dlatego później podjąłem decyzję o agresywnej obronie i podjęciu twardej walki. Sporą trudnościa było i to, że AZS znakomicie czytał naszą grę. Być może wynikało to z faktu, że obydwa zespoły przed ligą spotykały się podczas turniejów w Gorzowie i Koninie. Mimo wszystko od momentu agresywnej gry, czyli kiedy odpowiedzieliśmy rywalowi tym samym, co prezentował od początku meczu, było już zdecydowanie lepiej.
Wyróżnia pan kogoś za grę w meczu z liderem?
- Bardzo dobrze prezentowała się Danuta Przybylak, która wzięła na siebie ciężar walki i zagrała przy tym bardzo dobry mecz, choć wyróżniam cały zespół. Mecz był szalenie widowiskowy i im bliżej końca coraz bardziej emocjonujący. Warto pamiętać, że w tym okresie odrobiliśmy aż 15 punktów. Zmuszaliśmy rywala do oddawania rzutów z pozycji niewygodnych, zbieraliśmy i punktowaliśmy.
Radość ogromna, bo pański zespół wygrał z mocnym liderem i jest nadal zespołem z jedną porażką na koncie.
- Zwycięstwo bardzo cieszy, bo punkty są bardzo potrzebne. Po tym meczu układ w tabeli zaczyna się klarować z korzyścią dla nas. Ważne jest, że realizujemy nasze przedsezonowe założenia, czyli skuteczną walkę o dwa pierwsze miejsca na koniec sezonu.
Te magiczne miejsca dają nam szalenie ważny awans i prestiż w tej dyscyplinie sportu.
- Dokładnie tak, bowiem planowana jest reorganizacja rozgrywek i zespoły z miejsc jeden-dwa automatycznie awansują do rozgrywek centralnych. Będzie to nowa ogólnopolska I liga i choćby dlatego, jeśli weźmie się pod uwagę, że na mecze będzie trzeba jeździć na przykład do Gdańska, Rzeszowa czy Krakowa, to niejeden klub może z tym mieć problemy, powiedzmy natury organizacyjnej. Mimo to nasz cel jest jasny: chcemy wywalczyć ten awans i dlatego powiedziałem w pierwszym wywiadzie, który pan ze mną przeprowadził, że na najbliższe dwa lata nie ma mowy o żadnej ekstraklasie. Szczerze powiem, że niektórzy niepotrzebnie wywołują ten temat, bo jest on zupełnie tu i teraz nierealny i byłby zgubny dla klubu. Powtórzę, że nie chcemy być w takiej sytuacji wyłącznie dostarczycielami punktów. Byłoby to szkodliwe także dla psychiki samych zawodniczek. Wiem co mówię, bowiem taki fatalny scenariusz już przerabiałem w Ostrowie. W Koninie chcemy spokojnie budować dobry zespół, który zagra radosną koszykówkę opartą nie tylko i wyłącznie na dobrej obronie, ale także na szybkim ataku. Aby to osiągnąć, potrzebujemy pracy i dużo spokoju.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?