Życie Buddy było pełne wydarzeń dramatycznych. Przedwczesna śmierć ojca-alkoholika, wyrzucenie z domu w dniu 18. urodzin przez zmagającą się z problemi psychicznymi mamę - to niejedyne akcje, które miały prawo młodemu człowiekowi podciąć nogi. Dziś wiemy, że Kamil Labudda jest jednym z tych niewielu, w przypadku których sprawdza się stwierdzenie - co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Swoją motoryzacyjną pasję Budda potrafił uczynić sposobem na życie, a jako urodzony showman bryluje na YouTube. Już parę lat temu zasłynął jako ten, który rozdaje pieniądze i co roku melduje się przy którejś z puszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z wielką kasą. Latem ubiegłego roku podrzucił skrzynkę ze 100 tysiącami złotych pod jednym z domów dziecka na Podkarpaciu. Podczas 32. finału WOŚP 28 stycznia 2024, przebrany za starszego człowieka, skopiował taki datek.
No, trudno Buddy nie lubić. A jego liczby potężnieją: ponad 2,2 mln subskrypcji na YouTube, 2 mln followersów na Instagramie. To rośnie, naprawdę rośnie. I to tylko tak w skrócie, bo przecież tutaj ma być o Kamilu Labuddzie-piłkarzu...
Kamil Labudda. Jest medal, jest w gazecie
Najpierw było jednak pływanie. Klub: Jordan Kraków, zawody w różnych miejscach Małopolski. Kamil był niezły. Miał 10 lat, kiedy - a nie mamy pewności, czy to był pierwszy raz - jego nazwisko z tej okazji znalazło się w gazecie. Został medalistą cyklu zawodów "Sobota Pływacka". To był grudzień 2008 roku. A jeszcze sześć lat później Budda reprezentował swoją szkołę w pływackiej gimnazjadzie w Suchej Beskidzkiej.
Budda. Test na piłkarza
Tak naprawdę jednak liczyło się granie w piłkę. - Kiedyś było codziennością, bo jestem prosty chłopak z osiedla, który przed blokiem miał boisko. Grałem dużo z ziomalami z osiedla w osiedlowej lidze - mówił Budda innemu jutuberowi, Lachowi, który w maju 2022 sprawdził Kamila w swoim cyklu "Test na piłkarza".
Lewonożny, z naprawdę niezłym, soczystym strzałem - taki Budda zaprezentował się podczas testu u Lacha. Parę fajnych zwodów też pokazał. Przyznał wtedy, że piłkę trenował: - Byłem pomocnikiem i bramkarzem, w jednym z krakowskich klubów. Wolałem grać na pomocy. Wszyscy twierdzili, że lepiej mi na bramce, bo byłem dość wysoki. Ale jednak mnie to nie kręciło.
Klub nad Wisłą, pod Wawelem
No dobra - ale gdzie? Gdzie ten Budda trenował? - My mieliśmy sztuczne boisko w Nadwiślanie Kraków - wskazał. - To nie były tanie rzeczy, składka miesięczna 149 ziko. W tamtych czasach to, chłopie, jak dziś trzysta - śmiał się.
A zatem - Nadwiślan Kraków. Klub położony w ścisłym centrum Krakowa, nad Wisłą, tuż pod Wawelem. I rzeczywiście, jako jeden z pierwszych klubów w Krakowie miał boisko ze sztuczną nawierzchnią. Zdarzyło się, że trenowała tu w swoich dobrych czasach Wisła Kraków. A młody Budda grał w Nadwiślanie parę lat.
Rzut oka na stronę internetową Polskiego Związku Piłki Nożnej. Rzeczywiście - mamy w Nadwiślanie Kamila Labuddę, biogram na portalu Łączy nas Piłka się zachował. A tam informacja, że Kamil w Nadwiślanie był od 2010 do 2014 roku. Od młodzika do juniora. W internecie jest parę śladów jego występów.
Ulubiony klub? "Tylko ten, w którym gra Cristiano Ronaldo"
A komu Budda kibicuje? Lachu pytał o jakiś zagraniczny klub. Na co usłyszał:
- Tylko ten, w którym gra Cristiano Ronaldo.
Padły wprawdzie nazwy klubów, ale to chyba bez znaczenia, skoro Budda ciągnął: - Ja nie kibicuję klubowi, tylko Cristiano. Przekot... Jeszcze kochałem, za styl życia, Marcelo.
A więc: Kamil Labudda to #teamCR7. Dlaczego? - Był taki prowokacyjny, zajebiście zbudowany. Mieszał tymi przeciwnikami - mówił o Portugalczyku. Dodał: - Bo ja jestem jeszcze trochę za młody na (czasy) Ronaldinho. A następcą Ronaldinho był Cristiano.
Labudda zastępcą Cristiano nie zostanie. Ale został Buddą, który też potrafi robić show.
Piękny Probierz jak profesjonalny model
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?