Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aromat rogali świętomarcińskich staje się coraz bardziej intensywny ...

Aleksandra Polewska-Wianecka
Aleksandra Polewska-Wianecka
Ech, gdyby poznański kościół św. Marcina mógł mówić!… Opowiedziałby nam nie tylko o historii lewobrzeżnego Poznania, ale i ze szczegółami zrelacjonował, jak to było z Rogalami Świętomarcińskimi...

Poznański kościół św. Marcina to najstarsza katolicka świątynia – i parafia, rzecz jasna – na lewobrzeżnych terenach miasta. Nie wiemy niestety, kiedy dokładnie została erygowana, wiemy natomiast, że do 1135 roku była jedyną parafią na lewym brzegu Warty i, że w 1162 roku z jej terytorium wydzielono obszar dla nowopowstającej parafii św. Marii Magdaleny i parafię św. Gotarda (dziś to parafia św. Wojciecha).

Ulica Święty Marcin
W XII stuleciu wokół – prawdopodobnie drewnianego wówczas, ale może już murowanego – kościółka św. Marcina, wyrosła osada nazywana od patrona parafii przedmieściem św. Marcina lub po prostu Świętym Marcinem. Po raz pierwszy o ulicy Święty Marcin wspomina dokument wystawiony 24 kwietnia 1252 roku, na mocy którego poznańska kapituła katedralna odstąpiła księciu Przemysławowi I region parafii św. Marcina i św. Gotarda, na lokację nowego, lewobrzeżnego Poznania. Przedmieście z ul. Św. Marcin zostało włączone w granice miasta dopiero przez pruskiego zaborcę w 1797 roku. I odtąd ul. Św. Marcin nazywała się Sankt Martin Strasse.

Doktor Marcin

Trzy lata później, 23 czerwca 1800 roku, przy ul. Św. Wojciech – a więc na pierwotnym terenie parafii św. Marcina – przyszedł na świat Karol Marcinkowski. W 1817 roku zdał maturę w legendarnym dziś Gimnazjum Św. Marii Magdaleny – czyli również na obszarze pierwotnie położonym w granicach parafii Św. Marcin – po czym wyjechał do Berlina studiować medycynę. Karol Marcinkowski jest jedną z najwybitniejszych postaci z dziejów Poznania. Był nie tylko lekarzem, o którym dziś mówilibyśmy „z powołania”, ale i doktorem medycyny, społecznikiem, filantropem, patriotą, inicjatorem budowy Hotelu Bazar w Poznaniu oraz – uwaga! – mimowolnym, niezamierzonym spirytus movens tradycji wypiekania Rogali Świętomarcińskich. Kiedy w poszukiwaniu początków tego smakowitego zwyczaju, wertowałam w bibliotekach poznańskich roczniki polskojęzycznych miejscowych gazet z przełomu XIX i XX wieku, natknęłam się na taką oto relację. Karol Marcinkowski, podobnie jak doktor Judym z późniejszych „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego, pragnął nie tylko leczyć choroby, ale również walczyć z ich społecznymi przyczynami tj. niesprawiedliwością społeczną i nędzą. W 1837 roku, kiedy w Poznaniu wybuchła epidemia cholery, Marcinkowski nie tylko leczył zakażonych bezpłatnie, ale i za własne pieniądze kupował im leki. O barwnym i szlachetnym życiu Karola Marcinkowskiego mogłabym pisać tu długo – ot choćby jak walczył w Powstaniu Listopadowym, jak otrzymał Złoty Krzyż Orderu Virtuti Militari, czy jego czynnym udziale w zwalczaniu cholery w trakcie internowania w Kłajpedzie – jednakże z uwagi na słodki temat niniejszego tekstu, skupię się wyłącznie na tym, najmniej chyba dziś znanym, wątku jego biografii. W 1841 roku doktor Marcinkowski – nazywany przez poznaniaków Doktorem Marcinem lub Naszym Doktorem – założył i stanął na czele Poznańskiego Towarzystwa Pomocy Naukowej, którego misją było pogłębianie polskiego dorobku naukowego i pomoc w edukacji ubogiej młodzieży w myśl jego słów: „Wychowanie nasze jest to dług zaciągniony u ogółu, z czego się w swoim czasie wypłacać winniśmy.” W ciągu kolejnych stu lat z pomocy Towarzystwa skorzystało ponad 6000 stypendystów, z których uformowały się później szeregi nie tylko poznańskiej, ale i wielkopolskiej inteligencji. Marcinkowski walczył także o poprawę sytuacji materialnej i zdrowotnej biedoty miejskiej. I pewnej jesieni – najprawdopodobniej w pierwszej połowie lat 40. XIX wieku – w ramach tej walki, zaapelował do członków parafii św. Marcina o odpustową pomoc.

Aromat rogali świętomarcińskich staje się coraz bardziej in...

Odpust św. Marcina

Odpust św. Marcina przypadał i przypada 11 listopada. Dziś listopad to miesiąc znacząco cieplejszy niż listopady XIX stulecia. W tamtych czasach często padał śnieg – a kiedy padał akurat 11 listopada, mawiało się, że Święty Marcin na białym koniu przybywa – zaczynały się pierwsze mrozy, a miejscowi biedacy, zwłaszcza ci bezdomni, zaczynali swoją zimową drogę przez mękę. Z inicjatywy Marcinkowskiego, krótko przed jednym z odpustów św. Marcina, ówczesny proboszcz parafii poprosił wiernych by z okazji święta patrona kościoła, przygotowali dla najbiedniejszych coś pożywnego do jedzenia i przynieśli do świątyni. Nie było powiedziane co konkretnie miałoby być owym czymś pożywnym. Tak proboszcz jak i doktor Marcinkowski zdali się na pomysłowość i możliwości parafian. I wtedy właśnie pojawił się rogal. Istnieje przekaz, że wymyślił go piekarz, który zapragnął by jego spożywczy dar nawiązywał w jakiś sposób do historii św. Marcina. Święty podróżował konno, a koń, wiadomo, miał podkowy. Podkowa przypomina kształtem rogal – więc jego twórcy wszystko się ładnie składało. Rogal jednak miałbyć jeszcze pożywny, a żeby był, piekarz postanowił nafaszerować go makiem, suszonymi owocami i orzechami. W tym miejscu wtrącę, że Rogale Świętomarcińskie występują w dwóch postaciach: z czarnym makiem i z białym makiem. Jeśli chodzi o tzw. biały mak, to nie jest on niczym innym jak migdałową mączką. Po sumie odpustowej rogale z makiem i bakaliami zrobiły taką furorę, że ponoć od nastepnego roku ponoć zaczęły wyraźnie dominować wśród spożywczych i pozywnych odpustowych darów dla biednych. I odtąd wypiekał je już nie tylko ów anonimowy piekarz, ale zwyczajne, poznańskie gospodynie domowe. W Wikipedii czytamy, że: „W Poznaniu tradycja wypieku rogali świętomarcińskich na 11 listopada istniała już na pewno w 1860 roku, kiedy to opublikowano w Dzieniku Poznańskim najstarszą dziś znaną reklamę tego rogala.” Na tej samej stronie Wikipedii czytamy też, że: „Tradycja wypiekania rogala w obecnym kształcie narodziła się w 1891 roku. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, proboszcz poznańskiej parafii św. Marcina ks. Jan Lewicki zaapelował do wiernych, by wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na Mszy cukiernik Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, by wskrzesić starą tradycję.” A co było tą tradycją? „Bogatsi poznaniacy kupowali jakiś smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo.” W 1901 roku zwyczaj wypieku rogali przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Po I wojnie światowej tradycję Rogali Świętomarcińskich przywrócił Franciszek Raczyński, a po drugiej nie pozwolił o niej zapomnieć Zygmunt Wasiński. Dziś w ciągu roku, w poznańskich cukierniach i piekarniach można kupić Rogala Marcińskiego. Rogala Świętomarcińskiego natomiast kupujemy 11 listopada i najbliższych mu dniach. A ul. Św. Marcin w swojej bardzo długiej historii zmieniła nazwę w roku 1939 i 1945. W tym pierwszym przemianowano ją naa Schlossfreiheit czyli Wolę Zamkową, a po zakończeniu wojny na ul. Armii Czerwonej. Rogalowych legend jest w Poznaniu więcej. Najmniej prawdopodobna wydaje się ta, która źródeł tradycji wypieku rogali świętomarcińskich szuka w głębokich czasach pogańskich. Zgodnie z nią w czasie jesiennego święta składano bogom ofiary z wołów lub w zastępstwie wołów w postaci ciasta zwijanego w bawole rogi. Zwyczaj ten miał przyjąć Kościół łaciński wiążąc go z jesiennym świętem św. Marcina i … podkowy, którą miał zgubić jego koń. A jak wiadomo rogal ma kształt podkowy. I koło się zamyka. A wracając do Karola Marcinkowskiego, który zmarł w 1846 roku, to dziś jego imię nosi najsłynniejsze poznańskie Liceum Ogólnokształcące (w skrócie „Marcinek”), miejscowy Uniwersytet Medyczny i ulica w centrum miasta. Zaś poznanianka, Anna Jantar, oczekując na narodziny dziecka poinformowała dziennikarzy, że jeśli urodzi chłopca, da mu imię Marcin, bo to imię jest bardzo popularne w Poznaniu. Ale urodziła się Natalia.

Aromat rogali świętomarcińskich staje się coraz bardziej in...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto