Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkoły tańca obłożono 23-procentowym VAT

Paulina Dobersztyn
Szkoły tańca obłożono 23-procentowym VAT
Szkoły tańca obłożono 23-procentowym VAT Fot. Archiwum
Z początkiem roku nauka tańca została wykluczona z usług o charakterze edukacyjnym i nałożono na nią VAT w maksymalnej wysokości 23 procent. Dla wielu placówek może oznaczać to biznesową śmierć. Czy dla Rytmixu, najlepszej szkoły tańca w Koninie również?

- Zajęcia taneczne prowadzę już 20 lat. Pracujemy na własny rachunek i wszystko co do tej pory osiągnęliśmy, zdobyliśmy ciężką pracą i poświęceniem - wyjaśnia Wiesława Wolna, właścicielka Studia Tańca "Rytmix". - Zespoły z taką rangą jak nasza za zajęcia pobierają nawet 250 złotych miesięcznie. My mamy najniższą stawkę, bo 80 złotych. Jednak przy takim podatku nie obejdzie się bez podwyżki. Wyjście jest takie, że albo rodzice będą obciążeni dodatkowymi kosztami, albo szkoła tańca padnie.

Problem jest ogólnopolski i wiele prywatnych szkół tańca w kraju ponoć już zamknęło działalność.

- U nas jest więcej tancerzy niż piłkarzy. Prywatne szkoły tańca często działają tam, gdzie nie ma domów kultury, a w tej chwili walczą o przetrwanie. Taki podatek to duże niebezpieczeństwo, bo czy rodzice będą w stanie zapłacić o jedną czwartą więcej za zajęcia? W USA taki podatek wynosi 2 procent, a w Polsce 23 procent! Coś jest chyba nie tak. Działamy za swoje pieniądze i nie dostajemy nic od państwa - tłumaczy Krzysztof Filip Czeszyk, choreograf z Zielonej Góry.

Prywatne szkoły tańca płacą za utrzymanie budynków, parkingów czy podatek od gruntu. Domy kultury i inne tego rodzaju placówki są z takich opłat zwolnione.

- My musimy płacić, mimo że też jesteśmy jednostkami kulturotwórczymi. Ten, kto ustalił ten podatek, morduje polską kulturę. Ona nie zaczyna się na górze, tylko właśnie od dzieci - mówi Włodzimierz Wolny z Rytmixu. - Wiele z nich wybrało taniec jako przyszły zawód. Przez naszą szkołę przewinęło się już mnóstwo dzieci. Obecnie zajmujemy się 160 osobami. Jeżeli zwiększą się te koszty, część rodziców wypisze swoje dzieci, bo my siłą rzeczy będziemy musieli podnieść stawkę. Wtedy dzieci pójdą na ulicę i energię, którą u nas pożytkowali na treningach, zaczną objawiać w inny sposób, negatywny. Na kulturze się nie zarabia. Ten, kto tak myśli, jest w błędzie.

Niezadowolenia z takiego obrotu rzeczy nie kryją rodzice.

- Jak tak dalej pójdzie, to dzieci będą chodzić tylko do szkoły, odrabiać lekcje i stać pod trzepakiem, bo na nic nie będzie pieniędzy - mówi mama Igi tańczącej w Rytmiksie. - Moje dziecko jest szczęśliwe, bo robi to, co lubi. Trochę to kosztuje, więc ograniczamy inne wydatki na córkę, kosztem tego, że chce tańczyć. Wszystko drożeje i niedługo nie będzie już z czego rezygnować.

Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na konin.naszemiasto.pl Nasze Miasto