Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:1. Dramatyczna końcówka przy Bułgarskiej [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann, SZKI
Fatalna pierwsza połowa i wielkie emocje po zmianie stron! Lech Poznań pokonał Śląsk Wrocław 2:1. Pierwszego gola w barwach Kolejorza zdobył Ołeksij Chobłenko.

Przez ostatni kwadrans działo się w tym meczu znacznie więcej niż do 75 minuty. Kiedy zziębnięty Kocioł ryknął: Bjelica! Co? To jest cirkus! Bjelica! Co? To jest scandaloza! - lechici wreszcie zabrali się do pracy i pokazali, że potrafią strzelać gole i tworzyć sobie sytuacje.

Ołeksij Chobłenko rozgrzewał się jak stary silnik diesla, ale kiedy wszedł na odpowiednie obroty, po jego akcjach ręce same składały się do oklasków. Wreszcie obudził się też Christian Gytkjaer, który przed przerwą był...najgorszym zawodnikiem na boisku.

O pierwszej połowie chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. - Będziemy dobrze przygotowani do meczu ze Śląskiem - zapowiadał przed meczem trener Lecha Nenad Bjelica. Chorwat, którego posada jest mocno zagrożona, zapewniał przed kamerami Canal+, że chce w Kolejorzu pracować przynajmniej przez 3 lata i liczy na cierpliwość szefów klubu. Po tym jednak co pokazali jego podopieczni w końcówce jest nadzieja, że Kolejorz będzie grał na miarę oczekiwań kibiców.

- Martwi mnie to co pokazaliśmy w pierwszej odsłonie, niewiele nam wychodzi, musimy dużo zmienić, jeśli chcemy nadal walczyć o mistrzostwo - przyznał w przerwie Jasmin Burić. W poznańskiej drużynie nic dobrze nie funkcjonowało. Nenad Bjelica dokonał aż pięciu roszad w wyjściowej jedenastce w porównaniu z meczem z Koroną, zdecydował się wystawić dwóch napastników, ale zmiany jakościowej nie było.

Składne akcje policzyć można było na palcach jednej ręki. W 6 min. Elvir Koljić, próbował wykorzystać błąd obrońców Śląska, przechwycił bezpańską, ale strzelił zbyt słabo. Wkrótce Bośniak musiał z powodu kontuzji opuścić boisko. Zastąpił go Ołeksij Chobłenko, ale długo sprawiał wrażenie, nie rozumie się z kolegami.

Śląsk był trochę lepszy i groźniejszy. Obrońcy naszej drużyny mieli sporo problemów z upilnowaniem Marcina Robaka. Na szczęście były napastnik Kolejorza dwa razy nieczysto trafił w piłkę i zmarnował dwie dobre okazje wrocławian. Godny odnotowania był jeszcze strzał głową Macieja Gajosa, ale można było odnieść wrażenie, że Lech znów nie ma pomysłu na to, by wygrać ten mecz.

Po zmianie stron Kolejorz pokazał swoje lepsze oblicze, ale długo nie miało to przełożenia na wynik meczu. Kapitalną okazję miał w 46 minucie Mihai Radut, ale jego strzał z 6 metrów rewelacyjnie obronił Jakub Słowik. Kolejna szansa została zmarnowana w 57 min. kiedy po rzucie rożnym piłkę do siatki wpakować próbowało chyba z pięciu zawodników Lecha.

Kiedy po zagraniu Raduta do Gytkjaera, Duńczyk został zablokowany trzy metry przed bramką Śląska, kibice nie wytrzymali. "Bjelica! Co? To jest cirkus! Bjelica! Co? To jest scandaloza! - krzyknął Kocioł.

Krytyczne słowa zmobilizowały lechitów. Końcówka była niezwykle emocjonująca. W 81 min. Mihai Radut dograł idealnie na głowę Ołeksija Chobłenko i Kolejorz objął prowadzenie. Niestety dosłownie kilkadziesiąt sekund później Kamil Vacek zagrał prostopadłą piłkę Marcina Robaka, który minął Burica i wpakował piłkę do siatki.

Ostatnie słowo należało jednak do Kolejorza. Po główce Vujadinovica z woleja strzelił Gytkjaer. Asystent arbitra zasygnalizował spalonego, ale po sygnalizacji VAR sędzia Bartosz Frankowski uznał gola i Lech wygrał 2:1.

Top sportowy 24 - Zobacz:

Źródło: vivi24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto