- Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony frekwencją. Mogę się przyznać, że dokładnie rok temu o tej samej porze byłem na krakowskim rynku i przyszło może z 15 osób - mówił Krzysztof Ziemiec. - Poza tym cieszę się, że pytania zadawali głównie młodzi ludzie. Nie bali się i pytali rzeczowo, choć czasem bywały to bardzo trudne dla mnie pytania.
Dziennikarz przyznaje, że gdyby nie takie spotkania z ludźmi już dawno zapomniałby o wypadku. Warto przypomnieć, że trzy lata temu uratował z pożaru mieszkania swoją żonę i trójkę dzieci. Był bardzo poparzony, a rehabilitacja trwała 1,5 roku.
- To był ciężki czas, ale najbardziej pomogli mi rodzina i znajomi. Gdy ktoś jest w szpitalu i dostaje sms-y czy telefony z głosami wsparcia, dostaje potężnej siły, by przez wszystkie złe rzeczy przejść - przyznaje dziennikarz. - Jeżdżę wszędzie tam, gdzie jestem w stanie dotrzeć. Od czasu wypadku dzielę swoje życie na domowe, zawodowe i społeczne.
Przez blisko dwie godziny dziennikarz odpowiadał na śmieszne i trudne pytania. Nie zabrakło także autografów i pamiątkowych zdjęć.
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?