Myśliborskie Holendry. Woda na Warcie wysoko [ZDJĘCIA]

- Człowiek to jeszcze na drzewo ucieknie, a krowy to się po prostu potopią – tłumaczy.

Pani Magda Pospieszyńska – powodzianka z Myśliborskich Holendrów. To do niej jadę z Łukaszem z Fundacji Podaj Dalej. Dlaczego do niej? Bo ją znamy najlepiej. Przyglądaliśmy się temu, przez co przeszła. Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka pomagała jej w trudnych chwilach, gdy po powodzi mieszkała w kontenerze i gdy zimą miała w domu tylko trzy stopnie ciepła.

- Każdy dziwi się, że tu mieszkamy, ale gdzie mamy mieszkać? Kto od nas to kupi? Gdzie się wyprowadzić, i za co? - spogląda na jedną stronę łąki i na drugą. - Gdzie iść? Do bloków? …Jak ktoś prowadził gospodarstwo i kocha wieś – to stąd nie wyjedzie. A zmienić miejsce niełatwo. Nie ma za co? Przecież krów do kieszeni nie schowam - tłumaczy.

Dojeżdżamy do gospodarstwa pana Adamczyka. Mężczyzna chętnie z nami rozmawia. - Sytuacja jest krytyczna. Wjechali na wały, zaczęli kosić, a wały osłabione. Niech se pani wyobrazi. Traktor, który ma sześć ton chodzi po wale, który nasiąknięty jest wodą jak gąbka – tłumaczy. - Zjechali na szczęście po naszych interwencjach – dodaje.

- Boimy się. Na Kraśnicy woda przez wały już się przelewa. U nas już dziesięć dni tak wysoko się trzymie… A mówią, że jeszcze przyjdzie woda, że jeszcze spuszczą na Jeziorsku. Jezu, a jak zacznie padać , to już po nas. My nie chcemy niczego wielkiego. Prosimy tylko o porządne wały. By nie przesiąkały – rolnik milknie tylko na chwilę.

Jedziemy dalej. Na wał. Im bliżej rzeki, tym wody na łąkach więcej. Dojeżdżamy na miejsce. Woda stoi po obu stronach betonowego wału. Od strony Warty, do tego by zaczęła się przelewać pozostały jeszcze ze trzy stopy, ale od strony łąk już jej dużo. Wały po prostu przeciekają… Są nieszczelne.

- Przejeżdżamy tu codziennie. Sprawdzamy, mierzymy i rozmawiamy. Boimy się bardzo. Jeśli zaczęłoby się przelewać, mamy 4 godziny na ewakuację.

Robię kilka zdjęć. Wracamy. Naprzeciw nas samochód. Poznajemy z daleka. To zastępca dyrektora Rejonowego oddziału Wielkopolskiego Zarządu Melioracji Urządzeń Wodnych - Stanisław Bielik.

- Trawę na wale kosiliśmy, bo to niczemu nie szkodzi – wyjaśnia. - Na wniosek rolników od strony Warty już nie będziemy kosić. Kosiliśmy po to, byśmy wiedzieli gdzie przecieka, bo jak jest trawa, tego nie widać - tłumaczy.

Część wałów przeciwpowodziowych została wyremontowana. Od Konina do Koła. Tu wały powinny być wzmacniane. Przeciekają… ale wszystko zależy od środków.

- Sytuacja mogłaby być lepsza, gdyby był mniejszy zrzut wody z Jeziorska – dodaje Bielik. Jak nas informuje, na zmniejszenie zrzutu wody nie ma obecnie szans. Na szczęście od środy do czwartku poziom zwiększył się tylko o jeden centymetr. Było 508, dziś jest 509.

Wracamy. Magda Pospieszyńska powtarza kilkakrotnie: Boże, tylko żeby nie padało...

Konin.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!