Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„A kultura tu podobno jest...” Czy w dusznickim urzędzie dochodzi do mobbingu?

Paulina Śliwa
Paulina Śliwa
Mobbing zazwyczaj ma na celu lub skutkuje: poniżeniem, ośmieszeniem, zaniżeniem samooceny lub wyeliminowaniem albo nawet odizolowaniem pracownika od współpracowników
Mobbing zazwyczaj ma na celu lub skutkuje: poniżeniem, ośmieszeniem, zaniżeniem samooceny lub wyeliminowaniem albo nawet odizolowaniem pracownika od współpracowników Archiwum NaszeMiasto
Według pracowników i mieszkańców Dusznik, w urzędzie dochodzi do sytuacji, które zahaczać mogą o pojęcie mobbingu. Jak jest naprawdę?

W miejscu pracy – nawet w urzędzie – spodziewamy się pewnych standardów, do których należą m.in. kultura osobista, sposób komunikacji, używany język. Wszystko wskazuje na to, że daleko do nich w Urzędzie Gminy w Dusznikach. Zewsząd dochodzą słuchy na temat atmosfery, jaka panuje w dusznickim urzędzie. Pracownicy, pragnący pozostać anonimowi, mówią o tym, że nie rządzi wójt Roman Boguś, ale skarbniczka – Mirosława Szwedek, która na pracowników ma m.in. krzyczeć – nawet publicznie. Na takie zachowania skarżą się zresztą nie tylko pracownicy, ale także petenci, którzy odwiedzają budynek znajdujący się przy ul. Sportowej 1. W urzędzie miało dojść również do sytuacji uwłaczających godności człowieka. W tym kontekście coraz częściej mówi się o mobbingu.

Czy to wszystko zaczęło się w styczniu br.? Nie wiadomo. Wtedy jednak odbyło wspólne posiedzenie komisji stałych w Dusznikach. Jak mówią radni, przebiegało w nieco chaotycznej atmosferze, ponieważ nie wszyscy byli na nim obecni od początku. – Stanowiło ono kanwę do zaatakowania byłego już pracownika urzędu i byłego wicewójta Dusznik Beaty Kontusz – Iwańczak – opowiada radny Marian Kaźmierowski. – Dostaliśmy sms’y z różnymi godzinami komisji – od p. Beaty właśnie. Ona jednak przekazywała nam to, co jej przekazano z góry – dopowiada radny. Na posiedzeniach komisji – o różnych porach – dyskutowano o przesunięciu środków finansowych z OSiR-u w Dusznikach. Mowa o 72 tys. 800 zł. Dzień później – 27 stycznia odbyła się sesja. Na niej radni głosowali nad poprawkami w budżecie. Nie wszyscy jednak wiedzieli, jakie poprawki zostały wprowadzone, gdyż dyskutowano o nich – bez obecności niektórych rajców – dzień wcześniej.

W związku z tym radna Justyna Bachorz - według protokołu - wskazała na brak możliwości zapoznania się z powyższym przez część radnych, którzy nie uczestniczyli w posiedzeniu dwóch komisji stałych – zgłaszających wniosek. W jej opinii przedyskutowanie tak istotnych kwestii, jak zmiany do budżetu powinno odbyć się na posiedzeniu wspólnym komisji, które odbyło się tego samego dnia o godz. 16-tej. Bachorz wnioskowała jednocześnie o odłożenie głosowania nad poprawkami do kolejnej sesji, w celu umożliwienia zapoznania się z zagadnieniem radnym. Przewodniczący rady Ryszard Pacholak, odnosząc się do tematu dotyczącego terminu odbytych komisji i nieobecności radnych na posiedzeniu wspólnym, zaznaczył, że kwestie te zostaną wyjaśnione po zakończeniu sesji.

Tak też się stało. Według radnych Kaźmierowskiego i Bachorz po sesji właśnie miano zaatakować słownie Beatę Kontusz – Iwańczuk, wypominając jej niekompetencję oraz to, że jest winna zamieszania związanego z terminami posiedzeń komisji. – Awanturę zrobili jej m.in. Ryszard Pacholak i Tomasz Ćwian. Oskarżyli ją o to, że pomyliła terminy oraz że nie poinformowała o sesji tak, jak jej przekazał przewodniczący. Ona po tym wszystkim zaczęła się trząść. Zwróciłam uwagę na to, że należy jej się szacunek ze względu na wiek i płeć – mówi J. Bachorz. Czy do takiej sytuacji doszło? Beata Kontusz – Iwańczak, pracująca obecnie w urzędzie w Nowym Tomyślu, nie chce się na ten temat wypowiadać. Ryszard Pacholak i Tomasz Ćwian zaprzeczają, że mieliby obrażać byłego wicewójta.

– Niczego takiego nie widziałem, niczego takiego sobie nie przypominam. Być może doszło do wymiany zdań, ale ja tego nie widziałem – mówi R. Pacholak. – Wszystko jest w protokole – ucina krótko T. Ćwian.– Kilka dni później dowiedziałem się, że Pani Beata nie jest już wicewójtem – kwituje natomiast Kaźmierowski.

Do drugiego zdarzenia miało dojść z udziałem sekretarza Jana Pieprzyka. Wójt – według pracowników – miał nie wydawać mu żadnych poleceń, a sekretarz miał siedzieć bezczynnie w urzędzie. W końcu miano wyznaczyć mu polecenie – umycie służbowego samochodu. Tak mówią radni i pracownicy urzędu. Temu zaprzecza natomiast inspektor ds. obsługi sekretariatu i promocji gminy Emilia Gogołkiewicz – Kołecka. – Według mojej wiedzy, żaden z pracowników urzędu nie otrzymał polecenia własnoręcznego umycia samochodu. Jeśli zachodzi taka konieczność, samochód służbowy jest odstawiany do miejscowej myjni samochodowej – przekazuje nam Kołecka. Sekretarz znajduje się teraz na zwolnieniu chorobowym i również wypowiadać się na ten temat nie chce.

Temat jest bardzo poważny, jednak rozmówcy, z obawy o pracę, albo nie chcą się wypowiadać, albo pragną pozostać anonimowi. Wróćmy jednak do skarbniczki. - Oczywiście Szwedek ma tu swoje zasługi, ale nie można nie docenić Bogusia (który zresztą dał Szwedek pełnomocnictwo do reprezentowania go w zakresie prawa pracy). Powiem tak - zarówno ja, jak i mój mąż (pełnomocnik komitetu wyborczego, z którego startował Boguś) domagaliśmy się (w imieniu środowiska opozycyjnego w stosunku do Woropaja) koniecznych zmian kadrowych w UG. Boguś najpierw deklarował gotowość, potem - już po objęciu urzędu - twierdził sam (i przesyłał dodatkowo takie info przez Klińską), że nie może nikogo zwolnić, bo nie pozwala mu na to Kodeks Pracy. Obawiał się pozwu i odszkodowań. W związku z tymi obawami, przyjął strategię, która miała „zachęcić” niechcianych pracowników, by zwolnili się sami. To tłumaczy wiele zachowań wójta i jego otoczenia - mówi przejęta sytuacją osoba.

Na pytania, dotyczące skarbniczki, otrzymaliśmy odpowiedź od podinspektora ds. obsługi biura Rady Moniki Młynarek. - Żaden z pracowników nie zgłaszał takich problemów - pisze Młynarek. Zwrócić należy uwagę, że jednym ze środków przeciwdziałania niepożądanym zachowaniom w środowisku pracy, takim jak m. in. mobbing, jest regularne monitorowanie ich skali oraz ryzyka wystąpienia. Być może w dusznickim urzędzie należałoby przeprowadzić anonimowe ankiety lub badanie ryzyka?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto