Pustelnicze życie brat Leonard wiódł przez 72 lata. Do zakonu kamedułów, znanego z surowej reguły, wstąpił 20 stycznia 1939 roku. Był pszczelarzem, furtianem, rządcą. Wierni i z krakowskich Bielan, i z Bieniszewa zapamiętali go jako człowieka pogodnego, życzliwego i bardzo pracowitego. Słynne były jego różańce z „łez Hioba”, tak solidne, że można było na nich zawiesić wiadro pełne wody.
- Dawał je wiernym, którzy się tutaj modlili. Są one u ludzi i w Polsce, i za granicą. Poprzez modlitwę na tych różańcach ludzie wypraszali wiele łask – mówił ks. Włodzimierz Burzawa, rektor seminarium ojców misjonarzy św. Rodziny z pobliskiego Kazimierza Biskupiego.
- Chociaż nie miał wielkiego wykształcenia, był człowiekiem światłym, ciekawym świata. Opowiadał niezwykłe historie. Zawsze, będąc w Bieniszewie, go odwiedzałem – wspominał Dariusz Zieliński, nauczyciel z Lubrańca.
Brata Leonarda, jeszcze z czasów pobytu na Bielanach, znał Adam Bujak, papieski fotograf. On również przyjechał pożegnać zakonnika i utrwalić aparatem jego ostatnie chwile. Był jedynym, któremu pozwolono wejść do krypty podczas pochówku.
- Kiedy przywieziono z prosektorium zwłoki brata Leonarda odbyła się niesamowita procesja. Tylko wiatr, mnisi i nic więcej. Bracia nieśli trumnę wokół kościoła. Padał deszcz, a w kałużach odbijały się ich postacie. Dla mnie było to niezwykłe spotkanie – dzielił się wrażeniami Adam Bujak.
Unikatowe zdjęcia z Bieniszewa znajdą się w trzecim tomie wydawnictwa „Krzyż polski”.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?